Menu
Umysł mówi: Dusza nie istnieje.

W ziemskim świecie umysł i serce będą ścierać się tak długo, aż nie odnajdziemy siebie. Wówczas zapanuje pomiędzy nimi harmonia.

Wstęp

Kiedy rozpoczyna się fbookowy live Ani z Wojtkiem, jestem w podróży. Dusza mówi: pospiesz się. Czemu – pytam – przecież mogę obejrzeć potem. - Ważne jest żeby nawiązać łącze.

Nie pytam o szczegóły, ufam we wszystko co przychodzi od życia. Wpadam do domu, odpalam fb. Jest 47 minuta spotkania. Witam się, oglądam przez chwilę, idę rodzinie zrobić kolację. Połączenie jest aktywne. Dusza czymś zajęta gdzieś sobie idzie. Do obejrzenia live'a zasiadam przed 22.00. Jest mi bardzo miło oglądać rozmawiających. Od Wojtka (od jego Duszy) dopełniam się o kwantową wiedzę o istnieniu. Cieszy mnie też rozwijająca się lawinowo Ania. Cieszy możliwość widzenia przejawiającej się w materii nowej energii. Zaczynamy zbierać się i realnie działać dla wspólnoty.

Kiedy kończę oglądać rozmowę jestem pobudzona w umyśle. Przepływ na pełnym obrocie. Jednocześnie mam już w pełni odpalony program: jestem do niczego. Tak mało wiem w zestawieniu z wiedzą Wojtka. Dodatkowo wybija emocja: dlaczego świat nie wierzy w Duszę? Dlaczego świat nie ufa czuciu, gdy głowa tak doskonale się tu miewa? Może to wszystko, czym żyję jest iluzją? Może się pomyliłam, choć tak bardzo zależało mi, żeby tak nie było? Toczy się we mnie słynna walka pomiędzy sercem i czuciem, a szkiełkiem i okiem. Bitwę w tym świecie na ten czas zdecydowanie wygrywa umysł, a ten zawsze zbanuje czucie, które jest językiem Duszy, ponieważ serce dla głowy jest absurdalne. Zastanawiam się jak świadomość widzi Duszę: chyba jako zbiór kwantowych energii. Przynajmniej tak to widzę ja.

Kładę się spać wybita z wewnętrznej osi, spłakana i w sercu w stanie zranionego dziecka. (Ile razy rzeczywistość nas tak rani?) Wściekam się, że dostałam kopniaka z wewnętrznego domu i wylądowywaniem daleko, gdzieś na obrzeżach grafitowych, mglistych przestrzeni głuchej pustki.

Kiedy potrzebuję zbadać sytuację przystaję, żeby się rozejrzeć w sobie i w przestrzeni. Jest we mnie złość i bunt, że tak łatwo wykopać mnie z wewnętrznej osi. Czy to tak ma wyglądać po pięciu latach pracy nad sobą? Dusza oddzielona grubym kocem energii gdzieś daleko. Krystaliczności nie ma, głowa szaleje, w sercu spokój. Nie boję się. Czeka mnie znów droga. Z krańców świata trzeba wracać ponownie do siebie. Zaciskam pięści, deklarując: to już ostatni raz. Nie ma mojej zgody na takie manewry. Ruszam w drogę.

Sesja

Zanim zacznie się poranna sesja zdążę się już solidnie spłakać i rozpoznać wiele spraw. Kiedy łączę się z człowiekiem, zauważam, że on ma w przestrzeni tę samą pustkę, do której mnie wyrzuciło. To piękna dziewczyna, poszukująca drogi do siebie, zagubiona w oceanie doświadczeń, świadoma, silna. Czuję, że trzeba jej opowiedzieć, co się w tej chwili dzieje u mnie i że nie jestem w momencie swojej mocy, a w procesach. Chwila tylko: TO JEST PUNKT MOCY, nawet, jeśli się tak nie czuję. Zawsze jest punkt mocy, nieważne jaką wartość mu nadam z poziomu czucia (ciało emocjonalne) czy myślenia (ciało mentalne). To tylko nakładki.

Szybko okazuje się, że jesteśmy w tym samym miejscu energetycznym, a ja zostałam podłączona do zbiorowej przestrzeni kolektywnego doświadczenia, której zapisem jest zracjonalizowanie istnienia. To silne pole energetyczne, jedna z nakładek na Ciele i Duszy Ziemi, wytworzona efektem pokrywania bólu życiowego (emocji) racjonalizowaniem. Często uciekamy do głowy, gdy nie jesteśmy w stanie ogarnąć emocji w sobie. Jest to schemat wyparcia – uzasadniony jak dla mnie w tym świecie i potrzebny do pewnego momentu, ponieważ pozwala nam przetrwać w rzeczywistości traum, które przechodzimy w drodze życia. Wyparcie pozwala przetrwać gdy doświadczamy. Przeszkadza zaś, kiedy wchodzimy w czas sprzątania w sobie. Wtedy wyparcie trzeba odstawić i spotkać się ze sobą samym.

Kierunek wyjścia

W przestrzeni racjonalnego wyparcia panuje dominacja umysłu. To kolektywne miejsce, w którym spotykam suchą pustynię bezemocjonalności. To jednak pozorne. Pod stopami buzują pokłady nieprzyjętych emocji, jak lawa, która ponad wszystko pragnie się wyzwolić.

Moim zadaniem jest rozbroić to nabrzmienie. Zadaniem jest zabrać uwięzioną w tej przestrzeni Duszę i pomóc jej wyjść z grafitowej mgły, z której nie można wyjść, bo nie ma kierunku. Widać również, że w przestrzeni blisko siebie przebywają inne Dusze. Gęstość jest jednak tak duża, że one nie zdają sobie z tego sprawy i nie kontaktują się ze sobą. Każda stoi w apatii, zamknięta w osobistej iluzji. Przestrzeń ta, jak metalowa obręcz opasa Ziemię. To świat racjonalizmu.

Okazuje się, że człowiek - nie mogąc znieść w swojej świadomości (którą miał od dziecka) ziemskich uwikłań i reguł, zrobił wyparcie. Uciekł w świat racjonalizmu, by przetrwać. Jest to naleciałość jeszcze z poprzednich wcieleń, wzmocniona wychowaniem (pole rodowe). Człowiek ma niezdolność odczuwania wyższych emocji. Uwięziony w pułapce umysłu i trudu życia, bez sił do niczego, ponieważ odcięty od karmiących źródłowych energii.

Kiedy wyprowadzamy Duszę, wprowadzamy w te przestrzenie energetyczne świetlny szlak i kierujemy go do każdej, gotowej ruszyć w Drogę Duszy. Każdy kto uzna, może podjąć wyjście. Wyprowadzam Duszkę i ramię w ramię wracamy, bo raźniej jest iść razem. Kiedy przybywam do wewnętrznego domu, wracam do siebie. Sesja okazała się być pracą na poziomie kolektywnego doświadczenia ludzkości i Ziemi. Musiałam zostać do tego podłączona energetycznie, by móc wykonać tam zadanie: zanieść światło do przestrzeni odciętych od Boga.

Dusza zostaje przywrócona życiu z zatrzymania, w którym przebywała długo. Dalej zalogowana do rozwoju, wpięta na powrót w pole emocji i bieg życia, w matrycę rodową. To wszystko trzeba przyjąć, połączyć się z tym, by móc to rozpracować. Nie ma innej drogi. Człowiekowi uwalnia się z klatki piersiowej gęsty pancerz zakleszczenia energetycznego, zablokowane odczuwanie. Schodzi z gardła tama energetyczna niewypowiedzianego i odebranej wolnej woli. Głowa uwalnia się z ciasnego kasku dominującej racjonalizacji, która ogarnęła cały wewnętrzny świat istoty, zamrażając przestrzeń do wzrostu i zakleszczając energie.

Wnioski

Dlaczego świecie tak boisz się emocji? Dlaczego człowieku rezygnujesz ze swojego serca? Dlaczego tak ciężko jest przyjąć nam Duszę? Dlaczego szkiełko i oko wygrywa przed wiarą? Niech moje serce nie rozpada się na kawałki z żalu, gdy drugi człowiek nie chce uwierzyć. Ma do tego prawo w świecie zapomnienia. Nie muszę tego na siebie brać, a często tak jest. Niewiara rani moje serce.

Dusza się uśmiecha: wiedziałam, że podołasz zadaniu. To ona mnie wpuściła w maliny – jak zawsze. I znów wynikło z tego - jak zawsze, coś dobrego. Dla mnie, dla drugiego człowieka, dla Duszy, dla zbiorowości, dla Ziemi. Gdybym musiała oddać wiarę w Duszę, to tak jakby miano wyrwać mi serce. Tak silne to jest. Zdarza mi się płakać nad tym pięknym światem i myślę, że nie jestem jedyna.

Wszechświat zadał mi pytanie: czy wątpisz? Tak, czasami się zdarza, ale nie zwątpię. Za każdym razem wracam do siebie silniejsza. Baty mnie tylko wzmacniają. Jestem niezłomna.

Dar

Nie dostałam w darze od Boga, złotego mózgu. Dostałam od niego złote serce. I to jest moja siła, a drogą jest czucie i wiara. Świadomość jest dla mnie wtórna na ten moment. Taka droga. Umysł i wiara będą się ścierać w tym świecie, dopóki nie odnajdziemy siebie. Świadomość, czy inteligencja serca - obie te drogi prowadzą do domu. Każda na swój sposób. A tak w ogóle, można je przecież połączyć do pełni wielowymiarowego istnienia.

Czasami rozrysowuję sytuację Duszy/ człowieka na sesjach, żeby było łatwiej zrozumieć. Często stoimy tu na Ziemi w takiej chmurze energetycznej, jak na obrazku i tylko nam z niej nogi wystają. Jest szerszy aspekt nas, który widzi więcej. Nazwałam go Duszą i nauczyłam się z nim rozmawiać. Celem naszej wspólnej pracy jest rozbroić chmurę i zjednoczyć się z tym, co poza nią. A co poza? Wolność, nieograniczone przestrzenie do istnienia i morze gwiazd. W tym momencie stajecie się jednością tu. Dialog z Duszą - boską nawigacją w nas nie jest już potrzebny. My sobie go zostawiłyśmy, bo tak lubimy. Zaprzyjaźniłyśmy się i nie zamierzmy z tego rezygnować. W tym trybie pójdziemy też w dalsze doświadczenie. Tak zadecydował Bóg i my, ponieważ spodobało mu się to, co stworzyłyśmy.

W naszym wewnętrznym królestwie same ustalamy zasady gry. 

Z programowanego stań się programistą.

Ziemia pragnie wolności. My potrzebujemy wolności.

Moim powołaniem jest Dusza. Drogą serce. Tak się zgodziłam, tak dał mi Bóg i tak pójdę dalej.

Duszy nie da się zrozumieć. Duszę trzeba poczuć.

Zawszwe stój po stronie swojego wewnętrznego piękna - czytam w lustrze przekaz od Duszy na koszulce, kórą mam dzisiaj na sobie.

Poczytaj także: 

Mistyka istniena, czyli w ciemności także dzieje się życie.