Menu
Kiedy Dusza nie ma humoru.

Mamy z Duszą siebie na wzajem.

Śniła mi się dziś ukochana łąka u mojej babci. Wszystko co tam rosło, zostało skoszone. Kwiaty i trawa równiutko leżały w kopczykach wysychając w słońcu. Piękny widok. Było tam także małe oczko wodne z niewielkim dopływem. Zarośnięte cudownie soczystą trawą, która także została ścięta. Zbierałam ją, udrażniając dopływ do oczka. Pod ścinką kiełkowało już nowe. Patrzyłam jak wraz w udrażnianiem napływa, świeża, krystalicznie czysta woda. Cieszyłam się jej widokiem, zielenią traw, cudnością oczka na tej łące. Wielki spokój, wszystko było tak, jak powinno być. Pełnia.

Tym oczkiem byłam ja, wodą nowe, ściętym stare. Łąka to mój świat.

I faktycznie jest tak, że zaczyna się dla mnie nowy etap. Zanim jednak woda popłynie szerokim strumieniem przynosząc nowe, potrzeba jest udrożnić dopływ, czym się obecnie z Duszą zajmujemy.

Stare się skończyło, nadchodzi nowe. Integrujemy ostatnie szczeliny w nas aby być gotowym.

Dusza nie ma dziś humoru. Ja jestem spokojna.

Jak to dobrze być krystalicznym jeziorem. Mieć przejrzystość wglądu i dystans do tego co we mnie. Integrujemy z Duszą Jej niezgodę na reguły doświadczania Tu. Ja mam akceptację, więc jest tak, że to ja wspieram.

Co mogę zrobić dla Ciebie Duszo?

Dusza złości się szczególne, gdy musi wystawiać mnie na tarcie rzeczywistości. Wiadomo po co. Dla wzmocnienia, dla nauki. Podlegamy regułom doświadczania Tu. Dusze przyjmują doświadczenia, co nie znaczy, że mają na nie wewnętrzną zgodę.

Wkurzam się i jest mi ogromnie przykro, kiedy muszę sprawiać ci przykrość – mówi Dusza.

Płaczemy, bo Jej płacz jest moim płaczem. Jednak wkrótce zaczynam się śmiać. Śmiać ze zgody i zabawności tego wszystkiego. Śmieję się głośno, aż boli brzuch, śmieję i płaczę. Dusza także zaczyna się śmiać. Blokada się rozluźnia.

Jenyyy,  damy radę, jakkolwiek by nie było. Nie pierwszy i nie ostatni raz trzeba zmagać się z tarciem Istnienia. I co z tego? Taka specyfika.

Czy w innych światach zabawa w doświadczanie polega także na tym? 

Ktoś zadał mi pytanie: co znaczy uczynić Duszę sensem swojego życia. Właśnie to. Cokolwiek robię, myślę, czuję, dzieje się zawsze z myślą o mojej Duszy. Jej dobro, rozwój, komfort i zdrowie - Ona sama, stała się przyczyną wszystkego co w moim życiu. Ne mam już nic innego. I tak to jest.

Więc kiedy pozanć, że Dusza stała się centrum Twojego Wszechśwata? Kiedy dla jej dobra jesteś w stanie zrezygnować ze swoich planów. Ale to rezygnacja pozorna. Potrzeby Duszy są tak na prawdę Twoimi potrzebami tyle tylko, że nieuświadomionymi.

Kocham Cię moja Duszo. Reszta jest jest doświadczeniem.

Poczytaj także:

Droga Duszy: trudna Ziemia.

Kiedy Dusza odchodzi?

Zdrowie Duszy, czyli co lubią Dusze?