Menu
Dać radę w rzece życia.

Dwie trzecie procesów przemian do czerwcowego przesunięcia energetycznego za nami. Od około tygodnia jesteśmy w fazie ostrych wewnętrznych przetasowań.

Jak tam Kochani na karuzeli energetycznej? Burze magnetyczne w jonosferze Ziemi wywoływane nieustannymi zrzutami masy słonecznej w zasadzie nie ustają. O ile ciało względnie przyzwyczaiło się do wysokich parametrów energetycznych, o tyle chwile wyciszenia (energetyczne zejścia w dół) pomiędzy wysokim szybowaniem amplitud rezonansowych są trudne do zniesienia.

Energie stale wzrastają. Globalnie jesteśmy przygotowywani do nowego etapu naszej drogi. Czyszczenie odbywa się na co raz głębszych i co raz bardziej zaawansowanych poziomach. Widzę to po mojej Duszy, która bardzo intensywnie zajmuje się naszą transformacją, by w czerwcu przejść do kolejnej oktawy doświadczeniowej w najlepszej wersji nas. Widzę to także na sesjach. Dusze bardzo się spieszą z oczyszczeniem wszystkiego tego, co jeszcze można zrobić, ponieważ kolejny etap energetyczny będzie silnie weryfikujący. Będzie wymagał konkretnego poziomu energetycznego Duszy, aby ona (i człowiek) mogli utrzymać się w nowych parametrach.

To co się dzieje w tej chwili na Ziemi jest dla jednych Dusz wejściem na kolejny poziom, dla innych kolejną falą przebudzeniową. Zależy od poziomu energetycznego, w którym indywidualnie jesteśmy. Gdyby ktoś się niepokoił, że nie zdąży, nie ma potrzeby się martwić. Mamy jeszcze cały - około 7-9 letni cykl, w którym Dusze mogą dokonywać ewolucji, zanim nastąpi ostateczne przejście do nowych czasów.

Ostatnie dni są dla mnie trudne. Szczególnie na poziomie emocjonalnym. Mam wrażenie jakbym weszła w tryby bardzo wysokich, ściskających energii, które wyciągają z człowieka wszystko do dna. Oczywiście jest to związane najpierw z indywidualnym momentem drogi Duszy, potem zaś wplecione w nurt zbiorowy. Jeśli więc przechodzisz bardzo silne transformujące procesy, w których masz wrażenie, że niewiele możesz zrobić lub nie masz na nie wpływu, to jest prawidłowo. Stany z drugiego bieguna - wysokie wibracje, poczucie uniesienia także są prawidłowe. O stopniu twojego „oczyszczania” decyduje Dusza, Dom Duchowy, ewentualnie Bóg, jeśli droga Duszy przebiega w bezpośredniej współpracy z Nim.

Jesteś istotą wielowymiarową lub jesteś jak kręgi na wodzie od najmniejszego, czyli ciebie w postaci fizycznej, do największego - ciebie w postaci boskiej. O kształcie twojej drogi decydują wszystkie elementy. Na ile jesteśmy tego świadomi?

Indywidualna droga

Każdy przechodzi swoją transformację wedle tego, jaki jest wasz z Duszą moment drogi i co jest dla niej najważniejsze w tym etapie waszego podążania. Dla nas z Duszą to przejście oznacza kolejny w etap pobytu Duszy na Ziemi - czyli pracę dla tego świata. Struktura energetyczna, którąśmy do tej pory miały ulega przebudowaniu pod kolejną drogę. Mam ważenie jakby wszystko się rozsypało, by na podwalinach tego, co było powstało nowe, na nowy czas. Dusza pracuje intensywnienie nad ciałem światła, o którym wam napiszę osobny wpis, bo sprawa dotyczy wielu. Bardzo dużo pracy zadziewa się w konfiguracji z innymi ludźmi, którzy będąc mi lustrem pokazują, co jeszcze wymaga pracy.

Ledwo w tym wszystkim żyję szczerze mówiąc. Bo to jest taki etap, gdzie nie wiadomo gdzie góra, gdzie dół. Gdy wszystko to, co wypracowałeś odsuwa się i znów zostajesz golusieńki w osobistej prawdzie, czy w stanie faktycznym jakikolwiek by on nie był. Znów wiem, że nic nie wiem. Są takie momenty, w których nie mogę wytrzymać sama ze sobą. Mam serdecznie dość całego tego trudu ziemskiej wędrówki, dość świata, dość bałaganu, który tutaj panuje, a w który trzeba wejść, ponieważ tak wybrała Dusza podejmując się zadań i pracy na rzecz zmian.

Kilka dni temu schodził lęk przed zasięgiem i ogromem pracy. Dziś mieli się zmęczenie i niechęć do tego co tu jest w tym świecie. Dotykam bardzo głębokich poziomów siebie/ Duszy. Dusza zajęta, co chwilę gdzieś indziej, otwiera procesy i leci dalej. Twierdzi, że dam radę i pewnie ma rację. Wściekam się, że mnie zostawia i się nie zajmuje. Jestem pyskaczem, a ona istny wicher. Wpada na chwilę i już jej nie ma.

Wczoraj wieczorem poprosiła byśmy poszły na spacer, przynieść bez do wazonu. Rozpłakała się, gdy poczułyśmy jego zapach. Powiedziała, że kocha życie. Rzadko ostatnio daje poczuć zachwyt istnieniem. Wciąż tylko praca i praca.

Mam ochotę schować się gdzieś do mysiej dziury i nie wychodzić stamtąd, gdy widzę jak nieustannie napływa rzeka pracy, a ja nie jestem w stanie jej podołać. Trzeba zmienić nastawienie, przestać się przejmować naciskiem świata/ ludzi, kreatywnie współpracować z tymi, którzy do tej współpracy są chętni. Trzeba wyczuć nurt i poddać się pływowi, sprawy idą wtedy gładko. Zrobimy co należy i idziemy dalej. 

Zawsze wolałam stać z boku życia w roli obserwatora. Dusza zmierza w kierunku odwrotnym: na front zdarzeń do pierwszej linii. Zakładam, że wie co robi. Zmiany muszą zajść w taki sposób, by to co jest do zrobienia sprawiało radość, a nie jawiło się jako ciężki obowiązek i przerażało ilością zadań. Na ten moment tak jest. Trzeba się poszerzyć.

Nie możemy stać z boku, gdy przygoda życia na skalę Wszechświatów toczy się tu, w tym czasie - mówi Dusza.

Dlaczego ja o tym piszę? Żeby sobie ulżyć i żeby stanąć w prawdzie odstawiając laurki, że tylko światło i pięknie. Trud jak najbardziej jest i prawdziwy, bo mój, bo tak czuję. Odstawiam teorie by zawsze myśleć/ czuć tylko pozytywnie bo to nie prawda o życiu. Nie prawda o nas. Chcę być prawdziwym człowiekiem, ze wszystkim co mam, także z trudnym. Mam być aniołem? Ok. Będę (wypierałam te przestrzenie). Takim, który skrzydeł nie ma i wcale ich nie chce, bo przy ziemskiej grawitacji tylko by przeszkadzały. Będę aniołem, który twardo stąpa po Ziemi, robi swoje i marzy o tym, by wszystkim nam tu pięknie się żyło, a Duszom lekko doświadczało. Napiszę wkrótce o tym, co to znaczy mieć Anielską Duszę i jak ja taką postrzegam. Jak żyć z taką Duszą w tym świecie i co to znaczy być tym słynnym „ziemskim aniołem”.

Do tej pory było tak, że po czasie burzy, przychodziło wyklarowanie i nowy obraz spraw. Tym razem będzie tak samo, jak sądzę, więc w drogę.

Jestem moją Duszą. Cokolwiek przejawia się przeze mnie zapisane jest najpierw w niej.

Jak jest trudno, idę do ogrodu. Tam wszystko układa się w klarowną całość.