Menu
Z miłości do Duszy.

Z miłości do Duszy człowiek przeszedł najgłębsze doliny wewnętrznego piekła.

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś? - zapytała dziś Dusza Matka.

Czasami, ale na co dzień o tym nie myślę i nie myślałam, kiedy szłam. Miałam tylko przemożną potrzebę iść za sercem, za jego prowadzeniem. A tam, dziś to wiem już dokładnie, podpowiadał mi Bóg. Dawał też upartą wręcz pewność, że TAK MA BYĆ. Nie byłam w stanie się przeciwstawiać temu ciągnięciu. Nie byłam i nie chciałam. Nadal nie chcę.

Dziś mając pełną świadomość tego, jak trudna to była droga, podjęłabym się jej jeszcze raz.

Zeszłam na samo dno siebie, a potem jeszcze na dno Ziemi, żeby tam znaleźć i zanieść światło Boga/ serca. Zeszłam i przeżyłam. Ty też przeżyjesz. Byłam kształtowana od dzieciństwa do drogi, którą miałam przejść. Byłam kształtowana do niezłomności serca.

Dziś też widzę wyraźnie, że Bóg nigdy nie spuścił nas z oka. Ze mnie i z Duszy. Parzył nawet wtedy gdy byłam bardzo daleko. Gdy moja Dusza była. Patrzył i czekał na umówiony moment. Czas, który ustalili z Duszą, czas mojego i jej wybudzenia. Czas przypomnienia. Dusza od razu wiedziała kim jest, ja potrzebowałam wykonać do tego drogę. Robiłyśmy ją razem, przechodząc ziemskie oddzielenie.

Przechodzenie, przekraczanie siebie, to bardzo ważny etap drogi do jedności. Myślę nawet, że najważniejszy w ziemskim przejściu, bo będący podwaliną tego, co zbudujecie w osobistym, źródłowym świetle. Im niżej w siebie zejdziesz, tym wyżej będziesz mógł sięgnąć w górę. Im niżej w siebie zejdziesz tu, tym większe poziomy samopoznania osiągniesz.

Najgłębsze doliny przechodziłam sama. Dusza była wtedy w Domu Duchowym i prowadziła mnie z oddalenia. Do tego dziś nawiązała w rozmowie Dusza Matka.

Czy wiem czego dokonałam? Nie zastanawiam się nad tym z reguły. Tam, po stronie energetycznej widać to pewnie w całej krasie. Mi w gęstym świecie materii wystarczy droga serca, połączenie i pewność, że Dusza wzrasta i ma się dobrze. W drodze, ponad wszystko przyświecał mi jeden cel: wyzwolić Duszę z ziemskiego uwikłania. Byłam i jestem w stanie zrobić dla niej wszystko.

Kiedy działo i czasem jeszcze dzieje się trudno, pierwsze pytanie jest zawsze o Duszę, czy ona jest bezpieczna, czy nic jej nie jest. Potem dopiero myśli się o sobie. Tak to wygląda. Żyję swoją Duszą i swoim sercem. To mi pięknie poukładało życie, które jest po prostu dobre i stało się przygodą.

Chodzi o to, żeby się oddać swojej Duszy całkowicie, zachowując jednocześnie przytomność w tym podzielonym świecie. Przytomność w osobistym podzieleniu. Oddając się swojej Duszy, otwierasz się na działanie Boga. W gruncie rzeczy JUŻ jesteś połączony. Co nie pozwala ci tego widzieć?

Przejdziesz w drodze krainy wewnętrznego zwątpienia, zagubienia, samotności, iluzji, ograniczeń, bólu. Przejdziesz bo tak tu jest. Przejdziesz i dojdziesz do światła.

Bo w drodze chodzi o to by dojść do celu. Taki jest sens drogi.

Dokąd zmierzasz człowieku? Czy już to wiesz? Czy wiesz, że Bóg na ciebie patrzy? Czy się boisz? Czy jesteś niezłomny? Czy gotowy przekroczyć siebie, by odnaleźć osobiste zjednoczenie i ujrzeć Mistrza w sobie?

Czy jesteś na to gotowy?

Jeśli tak, ruszaj w drogę. Jesteś wspierany, nawet wtedy gdy wydaje ci się, że jesteś najbardziej samotną istotą w oceanie galaktyk.

Przyjdzie taki czas, przyjdzie na pewno, gdy zaczniesz odcinać kupony korzyści z podjętego trudu ziemskiej drogi. Podejmując trud wewnętrznej drogi, spodziewaj się nagrody pod postacią wewnętrznej krystaliczności. Ona na pewno nadejdzie. To kwestia wytrwałości 

Życie jest mistyczne.

Ps. Rozmowy z Duszą: Wdzięczność.

- Dziękuję ci Duszko, żeś mnie nie zostawiła w tym ziemskim burdlu.

- Dziękuję ci człowieku, żeś mnie nie zostawił w tym ziemskim burdlu.

I tak to jest.

Jesteśmy jednością choć po dwóch stronach lustra. Taki to świat.

Poczytaj także:

Wewnętrzny Mistrz - Boska Pełnia w Tobie.

Poza Ziemski Matriks część pierwsza, część druga.

Poza Matriks.