Menu
Dzieci gwiazd.

"Nigdy nie okazuj lęku. Inaczej zgaśnie i wypali się w twoich dłoniach iskierka narodzin nowego dnia". /Niekończąca się opowieść.

"Uwierz, że jestem wszędzie. Ukrywam sie między wierszami. To tam znajdziesz klucz do niekończącej się opowieści. Sięgnij gwiazd, skrzydła fantazji niech cię poniosą. Wyśnij sobie sen, a marzenia spełnią się." /j.w.

Od zawsze jakoś wiedziałam, że trudy życia mają głębszy sens, że są dla mnie szkołą, w której się kształtuję. I było jeszcze poczucie, że jest coś więcej niż to, co widzą moje oczy. Jakiś inny, głębszy świat, a materia jest tylko powłoką, skórą prawdziwej rzeczywistości. Dziś wiem, że ten stan dawała mi Dusza.

Tyle masz, ile bogactwa w twoim wewnętrznym świecie i tylko tyle ze sobą zabierzesz, w Niekończącą się Podróż Istnienia.

Jesteśmy i zawsze będziemy Dziećmi Gwiazd

Jako małe dziecko pamiętałam skąd przyszłam, pamiętałam, że jestem dzieckiem gwiazd. Rzeczywistość ziemska jest trudna w doświadczaniu. Nie raz zdarzało mi się w dzieciństwie zapłakać nad światem. Zdarza się to i dzś. Kosmiczna perspektywa nie jest tą, którą rodzice chcieli widzieć i którą by zaakceptowali. Więc zapomniałam.

Jako niemowlę byłam dla swojej mamy prawdziwym utrapieniem. Wrzeszczałam nieustannie, nie mogąc zaakceptować gęstości tego świata. Dusiłam się. Z czasem przywykłam. Choć rzeczywistość często wydawała mi się okrutna, a ludzie robili sobie tyle krzywdy. Byłam dzieckiem niewidzialnym, uciekałam do krain mojego serca, przyrody, samotności. U babci godzinami włuczyłam się po łąkach, znałam intucyjnie grzyby i zioła, przepadałam siadać z krowami na łące albo w żłobie. Zajadaliśmy razem brukselkę.

Najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z wyjazdami do babci. W starym, poniemieckim domu był piec do gotowania z dochówką, taką specjalną komorą do przechowywania potraw, żeby były ciepłe. Był też piec do pieczenia chleba wbudowany w ścianę. Czasami babcia pozwalała do niego zajrzeć. Była ziemianka, w której trzymano w chłodzie mleko i wędzarnia połączona z kominem. Kiedy spojrzało się w górę widać było niebo.

Pora dojenia krów była czasem specjalnym. Każdy z nas (a była nas trójka) dostawał metalowy kubek z uszkiem i czekał w kolejce, aż babcia nadoi do niego ciepłego mleka. Były wąsy z mlecznej piany, skórka boczku rzuta godzinami jak guma, gniazda jaskółek w stajni, dzikie zabawy na sianie, włażenie krowom do żłoba i karmienie jabłkami. Były wyprawy na śliwki, które przynosiliśmy w koszulkach. Poparzone pokrzywami nogi. Były zające płoszone ze zboża. Były też rzadkie wyprawy na strych, które zdawały mi się podróżami do magicznych krain. Był chłodyny zapach sieni z ceglaną posadzką wyżłobioną tam, gdzie chodziło się najwięcej. Za domem rosły dwie stare jabłonie i grusza, a na obrzeżach ogrodu zbieraliśmy pieczarki. Włuczyłam się po łąkach, lesie, łaziłam nad strumyk łapać koniki polne, oglądać kijanki, żaby i wodne ślimaki. Byłam przeszczęśliwa.

Tamte obrazy wciąż wracają w moich snach.

Wiedza o świecie przyrody była we mnie od zawsze. Wiara w Duchy Ziemi, także. Droga serca także była we mnie. Od zawsze. Wolałam być sama, niż postępować wbrew sobie. Zaprzeczanie swojemu sercu było dla mnie nie do przyjęcia. Dlatego często milczałam. Zaczytywałam się w baśniach, książkach podróżniczych, przygodowych. Pożerałam opowieści Juliusza Verne, Baśnie Andersena. Uczyłam się z nich mądrości i prawd tego świata. Kształtowała się moja osobowość.

Odkąd pamiętam moje oczy skierowane były ku niebu. Najpierw świadomie, z czasem nieświadomie, dziś znów świadomie. Serce zawsze wyrywało się do gwiazd. Nocami przesiadywałam wpatrując się w niebo. Uczyłam się gwiazdozbiorów, faz księżyca, wiedzy o kosmosie. We snach podróżowałam do gwiazd. Dziś wiem, że to było podążanie za Duszą, za pamięcią serca. Dzięki drodze z Duszą odzyskałam świadomość, zrozumiałam swoje tęsknoty i pragnienia. Rozumiem, że jestem Tu, rozumiem dlaczego, rozumiem po co.

Jestem człowiekiem. Jestem dzieckiem gwiazd i na chwilę dzieckiem Ziemi. Największą iluzją tego świata jest wiara, że jak czegoś nie widać, to tego nie ma. Dlatego odeszliśmy od siebie. Odeszliśmy od Ziemi. Przecież to co w nas nie jest materialne. Nie jest samochodem, karierą, bogactwem. Po co nam uczucia, po co droga serca? Tylko jakoś mało szczęśliwie jest posiadać tylko, a nie być. Pustka w sercu nie jest widzialna, a realnie potrafi zrujnować życie.

Więc jak to jest?

Na co postawić? Czy faktycznie to, co niewidzialne nie istnieje? Decyzja należy do Ciebie.

Boimy się przybyszów z kosmosu, ponieważ wierzymy, że ich nie ma, bo ich nie doświadczyliśmy czy nie doświadczamy. Otwórzmy oczy. Wyrośliśmy w zapomnieniu. I niezależnie od tego, kto pierwszy zatknął swoją flagę na tej planecie, wszyscy jesteśmy najpierw Dziećmi Boga.

Zdajmy sobie sprawę: wcielając się w innych światach, wielokrotnie w swoim istnieniu byliśmy kosmitami, tylko o tym nie pamiętamy. 

Jesteśmy i zawsze będziemy Dziećmi Gwiazd.

 

Ps. Wielu z Nas słyszy swoją Duszę, tylko nie zdaje sobie z tego sprawy. Nazywamy Ją głosem serca, intucją, szóstym zmysłem, wewnętrzną mądrością. Przypomnij sobie siebie z dzieciństwa. Wtedy w sposob naturalny kontaktowałeś sie z Duszą, traktując wewnętrzne prowadzenie, jako integralną część Twojej istoty.Przypomnij sobie. Powróć do czasów niewinności. 

Dziś, kiedy Dusza otwiera źródłowe przestrzenie serca, ponownie jestem jak dziecko. Całe moje dorosłe życie było tęsknotą za mitycznymi krainami dzieciństwa. Myślałam, że jestem sentymentalna, a tęskniłam za stanem pełni. Dziś znów się tak czuję.

Szczęśliwe wspomnienia z dzieciństwa mają niezwykłą moc. Otwierają serce.

Życie jest magiczne. Istnienie jest przygodą.

 

 

Poczytaj także:

W Domu Ciała: zapełnić brak.

Świadomość kosmicznego obywatelstwa

Wewnętrzne dziecko.

Dzieci Ziemi, Dzieci Gwiazd.

Istnieje inny świat.