Menu
niczym się nie martw
joemonster.org

Wierzę, że każdy kryzys prowadzi do poprawy, ponieważ upadek starego stwarza miejsce na narodziny nowego. Całkiem jak w cyklach przyrody: obumieranie jest podłożem dla nowego. Przeżywaliśmy i przeżywamy to codziennie, Matka Ziemia podobnie.

Żyjemy w czasach przełomów. Tego się nie da nie zauważać, niezależnie od tego, czy się rozwijamy, czy nie. Świat się zmienia, Ziemia się zmienia, ludzkość przede wszystkim, jako ten aspekt jej istnienia, który zmian potrzebuje najbardziej. Transformacji towarzyszą silne przestawienia na każdym poziomie i ten stan raczej będzie przyspieszał, niż zwalniał, aż do lat 2027-29, gdy wykonamy globalnie trzeci skok ewolucyjny (pisałam o tym tutaj, tutaj, tutaj i tutaj).

Naturalnym jest, że kiedy oczyszczamy energie, reaguje na to ciało. To nierozerwalna całość

Piszecie Kochani z wieściami o kłopotach ze zdrowiem i to tak niespotykanych, czy nietypowych, że aż zadziwia. Trzeba to przetrwać. Co poruszone w energiach (a mamy czasy sztormu i to się raczej na razie nie zmieni) zazwyczaj przejawia się w materii. Czy nie dążymy do spełnionego życia na każdym POZIOMIE? Ciała nie można pominąć. Nie da się. Fizyczność jest ważna. Osobiście dążę do przejawienia zmian właśnie TU, w tym obszarze szczególnie. Żyjemy w materialnym świecie, w materialnych ciałach i ta materia także potrzebuje uzdrowienia.

Procesy zmian

Zmiany w ciele są bolesne dla większości z nas. Pozbywamy się założeń i naleciałości wielu setek tysięcy lat doświadczania. To proces. Co teraz pracuje (w oparciu o wasze relacje i konsultacje z Martyną czy Olkiem, którzy pracują z ciałem): to jest czas kręgosłupa (dla mnie to nośnik energetyczny ludzkiego DNA) czas transformacji trzech dolnych czakr odpowiadających za życie materialne (fizyczne). Czas brzucha, stawów, kości, dolnych partii ciała (od żołądka w dół) czas układu trawiennego, krwi i płynów ustrojowych. Podlegamy falowo przemianom do człowieka nowych czasów. Mamy znacznie mniej i lżej jeść, mamy przechodzić na odżywianie energetyczne (m.in. po to by nie eksploatować tak intensywnie planety). Zmienia się nasze DNA, na powrót odbudowywane są naturalne wielowymiarowe zdolności człowieka. Jednoczymy się z Ziemią, a to się dzieje szczególnie przez nasze ciała, gdyż one należą do Niej. Z poziomu Duszy należymy do świata energii. Jest nielekko, ale myślę, że ta podróż jest warta wysiłku. Warto wyruszyć w przygodę dla rozpoznania siebie w pełni, lub przynajmniej na wysokim poziomie naszych wielowymiarowych możliwości.

Korzystanie z boskich potencjałów w sobie jest wielką przygodą. Na przykład przewidywanie czy naturalna zdolność do łączenia się z liniami czasowymi przyszłych zdarzeń. Naturalnym jest u mnie już od dwóch lat, że mam flesze z przyszłości. Często idąc w dane miejsce czy przedsięwzięcie, z grubsza wiem co się zdarzy, ponieważ najważniejsze węzły już do mnie spłynęły. Wiem wtedy czego się spodziewać. Jest także czas, by sobie ewentualnie poukładać scenariusz według osobistych potrzeb. Jasnoprzeczuwanie, jasnowidzenie, jasnoodczuwanie, inteligencja serca, telepatia, śnienie, to jedne z naszych podstawowych umiejętności. Co będzie, gdy otworzą się zdolności wyższego rzędu?

Zmieniamy się my, zmienia Matka Ziemia

Od około dwóch tygodni jestem w polu globalnego widzenia Ziemi i zmian, które tu zachodzą. Biegam zanurzona w nurcie mojej codzienności, ale cały czas jest perspektywa planetarna, jakby być w przestrzeni energetycznej okalającej Ziemię. Czuję także, że w około mnie jest wiele istot zaangażowanych w zdarzenia tutaj. Słyszę jak rozmawiają, mogę czuć czym się zajmują, jednak nikt się ze mną nie kontaktuje. Na razie jestem obserwatorem. Czekam na powrót Duszy, by móc rozpocząć drogę. Tak wybrałam. Z nią wszystko jest kosmicznie głębsze i bosko pełniejsze.

Z perspektywy planetarnej przechodzę też procesy związane z troską o Ziemię. Odkąd pamiętam, zawsze mnie cisnęło z Duszy o losy Ziemi i ludzkości – świat nierównych szans i niewykorzystanych potencjałów. Zostaliśmy zmanipulowani, ale i działamy z nieświadomości, ponieważ według takich reguł zdecydowaliśmy się zagrać. W zapomnieniu robimy krzywdę sobie, naturze, Ziemi. Zbiorowo jesteśmy odpowiedzialni za wiele zniszczeń i krzywd. Nikt jednak nie chce nas za to karać. Natomiast trzeba rozumieć (twarde nieraz) prawa Oceanu Energii. Życie nam zwróci. Może nas uratować wzrost świadomości i powrót do stanu jedności (pole serca). Dlatego pomaga się nam, jako wzrastającej cywilizacji będącej jednocześnie na pograniczu upadku. Sami nie bylibyśmy w stanie zorientować się, jak daleko odeszliśmy. Trzeba nam przystawić lustro naszej boskości, byśmy mieli się do czego odnieść. Wierzę, że wszystko pięknie się ułoży. Ludzie są z natury dobrzy jako Dzieło Boże i tę dobroć trzeba nam na powrót obudzić. Potrzebujemy sobie przypomnieć, że jesteśmy jednością.

Współistnienie może nas ocalić

Ziemia po raz kolejny się odnowi, cyklicznie tak było i będzie. Pytanie czy my sobie poradzimy? Matka Ziemia wzywa do jedności, do zjednoczenia się człowieka z kołem cyku życia. Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy połączeni ze wszystkim. Jak bardzo nasze działanie narusza kruchą równowagę ekosystemów. Istoty królestwa wody, podziemia, flory, fauny, istoty królestwa powietrza/ przestrzeni, ognia. Wszyscy na nas czekają, patrzą z uwagą dokąd stąpa człowiek po cienkiej linie swoich nieświadomych działań. Maka Ziemia wzywa nas do jedności, wzywa do współdziałania, nasze ręce potrzebują się znów chwycić w łańcuch zjednoczonego działania na rzecz poprawy w każdym aspekcie, czy wymiarze życia Tu. Matka Ziemia wzywa: POWROĆMY DO JEDNOŚCI. Nasze wspólne działanie zmieniające nadmierną eksploatację jest kluczowe dla naszego przetrwania. Przeminiemy także jako cywilizacja, bo zmienność jest naturalnym tokiem ewolucyjnym, ale może to się stać naturalnie i w łagodności, nie w katastrofie. Przełammy ten schemat. Zostawmy po sobie porządek Kochani. Zostawmy piękny dom dla innych.

Osobisty proces

Pracowało ostatnio zamartwianie się o Ziemię i ludzkość. Żyjemy w czasach zmian wszystkiego. Martwię się nieraz solidnie, czy zdążymy, czy nie zniszczymy, czy planeta się zregeneruje. Po co się martwić, czy to cokolwiek zmieni? Niby wiem, że to tylko powierzchnia, ułamek, skóra ciała planety, ale kiedy ugryzie nas komar, (niby tylko po wierzchu) potrafi to być uciążliwe, ale teraz pomnóżmy to sobie razy około 8 miliardów ludzkich istnień. Musimy Matkę Ziemię czasem nieźle dręczyć.

Troskam się często o losy Ziemi: nowy raport klimatyczny nie napawa optymizmem, zmiany prądów morskich wpływających na kilmat na kontynentach, ginące ekosystemy, gatunki, wielkie pożary. Poza wszelkimi teoriami spiskowymi (nie interesują mnie) zastanawiam się często, czy zdążymy oprzytomnieć, zanim znacząco wpłyniemy na to, co pozwala nam tutaj żyć. Matka Ziemia mówi: nie martw się, nie smuć gdy powstaje miejsce na nowe. Naturalnym jest, że stare obumiera, by na tym mogło urosnąć nowe. 

Ziemia także się przemienia, oby było to jak najłagodniej dla ludzkości, bo gdy ona porządnie się przeciągnie, to nas stąd zmiecie. W procesie ewolucji planety było tak wielokrotnie. Ziemia ma swoje cykle. Potężne procesy, które zadziewają się niezależnie od tego, kto akurat mieszka na statku. Kiedy wypiętrzają się góry, budzą się pierwotne energie, twórcze pokłady, gleba podświadomości planety. One żyją swoimi cyklami, niezleżenie od tego, jak bardzo byśmy tego nie ubrali w otoczkę umysłu czy duchowości. Prawa natury są przed wszystkim. Nasza podświadomość także żyje własnym życiem.

Przechodzę ostatnio procesy integrujące te obszary, żebym, kiedy zobaczę w jasności, była w stanie zostać neutralną wobec światła i ciemności doświadczeniowej planety.

Ziemia użycza nam w tej chwili w łaskawości swojej domu, byśmy mogli tu na chwilę doświadczać. Wykorzystajmy Kochani nasze pięć minut w tym miejscu najlepiej, jak się da. Zostawmy po sobie najpiękniejszą pamięć, choć i ta przeminie. Zostanie po nas jedynie ślad w świadomości Duszy Ziemi. Kto ma do tego dostęp? Kto będzie o nas kiedyś pamiętał? Wszytko jest przemijaniem. Tak ważne rzeczy dla nas w Tu i Teraz staną się jedynie pyłem na wietrze Kosmicznego Istnienia. A ty świadomie lub nie, zanurzony w swojej Duszy będziesz już w innym zakątku Oceanu Życia.

Tak mnie ostatnio wzywa, żeby mówić o życiu wprost, tak, jakim ono jest. A to jest taniec. Czego? To już miejsce na indywidualną odpowiedź.

Ahoj z podróży. Przyszło nam przez chwilę być tutaj razem Kochani. Macham Wam zatem ze swojego miejsca w reczywistości i z serca pozdrawiam.

Na obrazku guziec, afrykańki dziki świniulek. Wydaje się być taki zadowolony i dumny.

Niczym się nie martwmy. Życie potoczy się własnym rytmem. Zaufania.

Hakuna matata (jęz. suahili: nie martw się).