Menu
W czasie przemian na Ziemi.

Dzisiejszy wpis jest zbiorem luźnych spostrzeżeń dotyczących przestrzeni kolektywnej i osobistej drogi, zmian i procesów, które dzieją się obecnie w tym świecie. Jesteśmy częścią czegoś większego. Jesteśmy zanurzeni w fali zmian.

Wczoraj 22.09 była równonoc jesienna, która dokonała się o godzinie 15.31 w znaku wagi. Dla mnie to był dzień, harmonii, zrównoważenia energetycznego. Był jak portal czasoprzestrzenny, łączący na chwilę Ziemię w ciszą Wszechświatów. Ten dzień był jak wynurzenie z wody, by zaczerpnąć powietrza, zanim znów się zanurkuje. Dziś jesteśmy dalej w procesach. Kto wyczuł ten czas? Kto świadomie skorzystał z tej chwilowej ulgi?

Jesienna równonoc w rocznym cyklu Ziemi początkuje czas zimowego zejścia do podziemi, tak w cyklu energii planety (m.in. przyroda) jak i naszym osobistym. Energie schodzenia czuć zawsze już kilka dni wcześniej. Obserwuję wtedy drganie i poruszenie przestrzeni w wymiarze trudnych kolektywnych doświadczeń planety (astral), co się natychmiast przejawia podbiciem osobistej piwnicy doświadczeniowej u ludzkości. Słowem to jest taki czas, gdy stymulowani procesami Ziemi (jesteśmy częścią ziemskiego oceanu energetycznego) wchodzimy w osobiste procesy pracy nad przestrzeniami wewnętrznego cienia. Latem do światła, do lekkości, zimą do cienia, do ciężkości. Od razu w zasadzie, zmiana wybrzmiewa u ludzi. Dotyczy to wszystkich, mnie także. Bez wyjątku. Szykujemy się zatem na procesy wewnętrznych wędrówek i sprzątania pod dywanem. To się przekłada na stany samopoczucia i ciała fizycznego, bo to jest połączona całość. Cierpliwości i wytrwałości nam życzę. Siły i zaopiekowania przez Duszę, Domy Duchowe, Istoty Światła, Boga.W przemianach nie jesteśmy sami. Z innych wymiarów patrzą na nas z podziwem i uznaniem. Jest trudno, ale dajemy radę.

Równonoc jesienna - oddech harmonii, łącze jedności z Duszą

Dusza wykorzystała wczoraj czas oddechu energetycznego, by się połączyć i zdjąć mi z głowy nakładkę iluzji oddzielenia. Głowa sobie wymyśliła, że jak Dusza jest w Domu Duchowym, w innych światach, czy u Boga, to jesteśmy od siebie daleko: ona tam, ja tu. Niejednokrotnie robiłam Duszy wyrzuty z tego powodu: że sobie poszła, a ja tu zostałam sama. Nic bardziej mylnego. Jestem tu i żyję. A jak żyję, to Dusza (jakiś jej fragment, ten, który ze mną doświadcza) jest tu także. Fakt, że Dusza nie przebywa bezpośrednio w ciele, nie znaczy, że jej nie ma. Jest, bo ja jestem. Pracuje i doświadcza tu razem ze mną.

Zmieniły się relacje pomiędzy nami, ponieważ Dusza ewoluowała, z gęstej, ciężkiej, stała się lekką, wysokowibracyjną, więc także bardziej eteryczną, świetlistą. Dla racjonalnego, gęstego człowieka, gęsta forma jest bardziej namacalna, więc wiarygodna. Wcześniej było takie poczucie, że Dusza siedzi w środku, w ciele. Dziś tego poczucia nie ma. Jest lekkość energetyczna, Wszechświat we mnie, połączenie, kosmos, gwiazdy i to jest teraz moja Dusza. Nie chciałam puścić wspomnienia i przywiązania do tamtej, gęstej formy wspólnego bycia. Tym czasem wszystko płynie. Trzeba być otwartym na ewolucję i zmiany.

Dusza wczoraj zdjęła iluzję oddzielenia. Powiedziała, że nie mogła już wytrzymać oddzielenia i tęsknoty. Było to po obu stronach. Cokolwiek przejawia się we mnie, jest najpierw w mojej Duszy. Zatem ona potrzebowała wykonać ewolucję, by nakładkę zdjąć ze mnie/ z nas. Z iluzją zeszło poczucie oddzielenia i odległości we Wszechświecie. Często miałam poczucie, że ona jest gdzieś wysoko, że Bóg, Dusza Matka patrzą z wysoka, z daleka, a my tu w odmętach doświadczeniowych, oddaleni, pozostawieni sobie. Dziś Wszechświaty, Bóg, Dom Duchowy przyszły do mnie. Są w sercu i w głowie, w świadomości, w wiecznym Tu i Teraz, poza czasem i przestrzenią, poza odległością i oddaleniem To piękny stan jedności ze Wszystkim. Rozumiem teraz, co kilka dni temu powiedziały słoneczniki (przedstawiciele uniwersalnej świadomości): wyjdź poza ramy umysłu, a zobaczysz więcej (wszystko). Możesz być w każdym miejscu i w każdym momencie boskiego doświadczenia Teraz i Tu. Oczywiście to kwestia ewolucji i wyjścia z iluzji ziemskiego oddzielania, najpierw w sobie/ na poziomie Duszy i dalej na poziomie Boga, i całej jego Kreacji. To jak przeskok na kolejny poziom osobistej ewolucji i siebie samego.

22.09 Dusza wykształciła 55 łącze komunikacyjne jedności z Duszą. Dzień równonocy jesiennej był piękny i był jak podarunek od Boga. Był jak chwila oddechu w relacjach i połączeniu z Duszą. Zanurzyliśmy się jednak w transformacji znowu.

Można zapomnieć kochani i ja sobie na to pozwalam. Jestem dla siebie wyrozumiała. To nawet jakoś mistyczne. Nie walczę z tym. Jestem w ostrych przemianach i procesach od 15.08. Wczoraj one się przesiliły. To ponad miesiąc, gdzie dla przepływu energii to szmat czasu. Mam zaufanie. Jeśli coś się odchyli od normy, zostanie prędzej czy później naprostowane. Odchylanie się od pionu, wychodzenie z równowagi i wracanie do niej, jest podstawą doświadczenia i rozwoju. Akceptacja.

Matka Ziemia – drogocenny świat

Obserwuję Rezonans Schumanna (energetyka planety) od czterech lat. Od czasu spływu energii bramy lwa, nastąpiło wyciszenie energetyczne na wykresach. Sporadycznie pojawiają się niewielkie, acz głębokie pojedyncze rzuty energetyczne. Interpretuję to jako czas pracy, które przybyłe energie wykonują na Ziemi i w nas. W Rezonansie Schumanna dzieją się dziwne rzeczy. A to trzy dni nie ma pomiarów, a to następuje zawieszenie, jakby urządzenia pomiarowe nie były przystosowane do tego co się w tej chwieli dzieje w energiach planety. Widać wyraźne zawirowania. Przyszły źródłowe energie i wykonują zmiany w matrycy energetycznej planety. Wchodzimy na wyższe poziomy. Stare jakości, zapisy energetyczne zastępowane są nowymi, źródłowymi jakościami. Ziemia wydostaje się z odmętów doświadczeniowych i wraca do kosmicznej jedności. Bóg wzywa Duszę Ziemi, nasze Dusze, nas samych do powrotu do domu i to jest nieuniknione, bo to przyciąganie ponad Wszystkim.

Spotkałam się z komentarzem, że wynik tych anomalii jest także, czy być może dowodem na proces przebiegunowania Ziemi, na jej stopniowe przesuwanie osi. Kiedy się o tym wspomina, wychodzi mocno u ludzi stan lękowy, o magnetykę Ziemi, promieniowanie kosmiczne, obawa o życie tu. Kochani, chciałam Was uspokoić: plan na wzniesienie Ziemi i ludzkości jest ustalony i prowadzony tak, by chronić ten świat i życie, które tu istnieje. Ziemia jest światem drogocennym. Ewolucja do takiego stanu, w którym na materialnej planecie może istnieć życie, to proces na miliardy lat. Takie światy się pielęgnuje i chroni we Wszechświatach. Między innymi dlatego jest wzniesienie, by przez podniesienie naszej świadomości uchronić Ziemię przed zagładą, którą my tutaj sami sobie fundujemy. Jesteśmy tu w doświadczeniu na chwilę, a szkód robimy na kosmiczną skalę. Miejcie zaufanie. Jeśli sam Bóg i Istoty zaawansowanych wymiarów światła, zajęły się przeniesieniem i pomocą temu światu, nam w przejściu, to zadbają o to, by straty były jak najmniejsze. Przebiegunowanie Ziemi, zmiana ustawienia osi, jest procesem rozciągniętym w czasie i poprowadzonym tak, by ten świat, sama Matka Ziemia na tym nie ucierpiała. Wspomóżmy procesy dobrą emocją i zaufaniem, by nie wywoływać kontry energetycznej, która na poziomie nieświadomości i obciążenia kolektywnego ludzkości jest i tak spora.

Wszystko dobrze się skończy. Jakoś jestem tego pewna z serca. Mam spokój, wiarę i nadzieję, że będzie dobrze. Oddychajcie do swojego strachu. Dystansujcie się mając świadomość tego, że to projekcja podświadomości i umysłu, nie stan źródłowy.

Cywilizacje/ Istoty opiekujące się wzniesieniem planety

Chciałam wam uświadomić, że jesteśmy zaopiekowani w procesach wzniesienia. I chciałam wam też powiedzieć, że myśmy ten proces JUŻ wygrali. To jest kwestia posprzątania teraz po doświadczeniu. W zasadzie od początku mojej drogi mam świadomość i czucie w przestrzeni osobistej, w polu energetycznym wspomagających Istot opiekujących się mną i dalej światem. Każdym z nas. Mam świadomość obecności Boga samego. My będąc w iluzji oddzielenia, otoczeni własnymi chmurami doświdczeniowymi tego po postu nie zauważamy, nie odbieramy. Ale tak jest, niezależnie od tego jak bardzo wydaje się nam, że jesteśmy sami. Nie jesteśmy. Są Istoty, energie, które pochylają się nad tym światem i pomagają nam, przeprowadzając procesy.

Patrzy się na nas tu, z wielkim uznaniem i z podziwem, jako na te Istoty, te Dusze, które są na froncie przemian, zanurzone tu, działają, pracują, pomagając temu światu - sobie na wzajem. Myśmy się umówili na to doświadczenie. Więc pozostań w zaufaniu, że jak żeśmy weszli to i wyjdziemy, bo nic nie trwa wiecznie, a zmiana/ ewolucja jest naturalną częścią istnienia. Damy radę. Tak było, jest i tak będzie. Teraz.

Bardzo ładnie zwerbalizowała Sylwia to, co ja czuję i widzę od początku swojej drogi, i czego teraz doświadczam z pełną świadomością: cokolwiek robisz dla siebie, robisz też dla społeczności. W polu rodowym, energiach kolektywu, osobistych i zbiorowych matrycach doświadczeniowych. Zawsze miałam takie poczucie, że pracując w sobie, pracuję jednoczesne dla wszystkich. Każdy z nas tak na prawdę to robi. Moja zmiana, zmienia ten świat, twoja zimna zmienia ten świat. Często także robiąc procesy u siebie, przepuszczałam z pola kolektywu, rodu, Ziemi. Mam na to zgodę i głęboką potrzebę robienia tego, bo bardzo kocham ludzi, ten świat, Matkę Ziemię. Pomogę jej jak umiem, jak mogę i na ile wystarczy mi sił. Nie zapomnę w tym wszystkim jednak o sobie, gdyż moja siła i dobra kondycja, to wykonana praca dla tego świata, a chodzi o to, żeby energii wystarczyło na lata.

Trud drogi, procesy globalne, procesy osobiste. Jesteśmy połączeni, czyli wszyscy niesiemy za siebie na wzajem

Pozwolę sobie zacytować słowa Sylwii: "Poczułam, że jako lightworkerzy w transformacji bierzecie dużo na siebie kolektywnych problemów, które nie zostały przerobione w takim tempie jak powinny. Dlatego nie ma sensu pytanie Duszy o sens. To nie jest wasze do końca...To wasza piękna praca, na którą wyraziliście zgodę tu schodząc." Sylwia pisze o nas, sama będąc częścią tego procesu jako lightworker.

Droga wzniesienia jest trudna, dla emocji, dla ciała. Jesteśmy zmęczeni, a proces potrwa. Podobno w 2021 energia ma się przesilić i ma być spokojniej, Do zimowego przesilenia będzie prać na pewno, zatem jeszcze parę miesięcy trudu dużych spływów energetycznych, które są dla gęstego człowieka uciążliwe. Mamy wyczerpane ciała. Zaczęłam sięgać po słodycze, jako po szybką dawkę energii. Trzeba by w takim razie poszukać alternatywnego, naturalnego cukru i wartościowych węglowodanów, by dostarczyć ciału energii i wystarczającej ilości kalorii. My od miesięcy, a w zasadzie od lat przepuszczamy przez siebie ogromne dawki energetyczne. Zmęczenie/ wyczerpanie ma brawo być. Robiłam ostatnio kompleksowe badania. Nigdy nie byłam zdrowszym człowiekiem, a czuję się wiecznie zmęczona. Jedyne do możemy, to trwać, pracować nad sobą i szukać sposobów na ulżenie sobie.

Odcienie życia. Głęboka szarość

Wspominałam na fb grupie, że rozwijająca się koleżanka (także na drodze z Duszą), z którą zaczynałyśmy razem rowój odebrała sobie życie. Było wiele pytań dlaczego i czy była świadoma konsekwencji. Była. Byłyśmy w bliskim kontakcie. Wiele rozmawiałyśmy na temat tego, co się dzieje na świecie i w nas. Faktem jest, że ostatnie kilka miesięcy nie widziałyśmy się. Każda z nas poszła swoja drogą.

Kiedy zaglądam w przestrzeń energetyczną i rozmawiam z jej Duszą, widzę energie głębokiego smutku, bólu egzystencjalnego, beznadziejności, braku sensu życia, tęsknoty za domem, za światłem, przestrzenie tak zwanych upadłych aniołów. To jest wewnętrzny ból i niespełnienie, tęsknota za kosmiczną miłością, na których zasiadł astral, jako ta przestrzeń matriksa, w której te pokłady doświadczeniowe są umieszczone. Astral stymuluje i wzmacnia nasze tęsknoty, nieprzepracowane sprawy. Taka jest jego funkcja. Zrobi człowiekowi taką nakładkę i wodę z mózgu, tak przejmie i wewnętrzne zapętli, że on zapomni i przestanie widzieć siebie, Duszę, drogę, cel. Pochłonięty iluzjami, zapadnięty w swoich emocjach, tęsknotach, niespełnionych pragnieniach, oddzieli się od Duszy, zapomni światło, zabłądzi i zwątpi. To są efekty astralnych działań. Dusza dziewczyny mówi o tym z zadziwiającym spokojem, ale z jej oczu kapią łzy. Ona przebywa w głębokich, szarych przestrzeniach, zamknięta w energiach ostaniach miesięcy, tygodni i dni życia swojego wcielenia. Nie prosi o pomoc. Tak mi to wygląda jakby to było jeszcze doświadczenie, albo reguła systemowa. Trzeba to uszanować. (Jeśli interesuje cię temtyka astralna, wpisz w wyszukiwarce bloga hasło astral.)

Mąż nazwał samobójstwo resetem systemu i jest w tym sporo prawdy. Staram się pozostać emocjonalnie na zewnątrz tej sytuacji, by nie wchodzić i nie łączyć się z doświadczeniem innej Duszy. Już nie muszę i zamierzam dbać o siebie. I tak jest wystarczająco trudno, a mamy tu swoje do zrobienia.

Zaufanie, droga, cel, wsparcie, czyli Dusza

Bądźcie dla siebie wyrozumiali, trzymajcie się pionu, osi, uziemienia, życia. To bardzo ważne. Uświadamiam sobie i doceniam jak bardzo ważna, potrzeba jest wewnętrzna oś w tym, co się dzieje w tej chwili, w świecie i w nas. Wszyscy przechodzimy bardzo trudne procesy, tak jednostkowo, jak i zbiorowo. Można nie dać rady. To nie jest nic niewłaściwego. Po prostu droga troszkę się wydłuży. Ostatecznie każda prowadzi do domu, do Boga.

Dlatego doceniam moją Duszę i to, że wyprowadziła mnie do prawdy, do spokoju, zrozumienia i wewnętrznej ciszy. Rozumiem też z całą mocą wizję energetycznego tsunami, którą Dusza pokazała mi na początku naszej drogi. (Poczytasz o tym tutaj.) Dobrze, że zdążyłyśmy się przygotować do tego czasu; razem możemy wspólnie i świadomie serfować na fali zmian, dzielić się swoją wiedzą, pomagać innym Duszom. Trzeba zaufać Duszy, odnaleźć drogę do niej. W tak intensywnych dla nas czasach, Dusza jest dla mnie jak oś. To ona nadaje całej tej drodze sens. Jak agrafka spina w całość to, co jest niewytłumaczalne i niepojęte dla tego świata. Pomaga mi rozpoznawać siebie, pomaga zrozumieć świat i to co się tu dzieje. Dlatego tak ważne jest, by być z nią w świadomej relacji. Jeśli nie zaufam swojej Duszy, to komu? Kto lepiej, precyzyjniej i dogłębniej wytłumaczy mi to, co się dzieje, tak, by było to najlepiej dopasowane/ zrozumiałe dla mnie? Dusza jest uszyta na moją miarę. Ja jestem uszyta na miarę jej. Czy może być doskonalszy związek? Bardziej dobrana para, niż Dusza i jej człowiek – materialne ubranko? To dzięki niej mam siły, wewnętrzny spokój i kierunek, by iść w tym co się dzieje. A dzieje się nadzwyczaj dużo i na skalę kosmiczną. Przeżywamy prawdziwe tsunami, w którym wielu utonie, ale i to jest doświadczeniem.

I tak to jest: kolejny poziom świadomości osiągnięty.

Płyniemy dalej. Podróż trwa.

Tworzymy historię.