Menu
kosmiczny transfer

Ty, od którego pochodzi oddech życia, który wypełniasz wszystkie strefy dźwięku i wibracji. Niech Twoja światłość będzie doświadczona. *)

Energie, do których jesteśmy przesuwani, to wysokowibracyjne kody Boskiej Świadomości i Boskiej Miłości. One napływają ze Źródła Centralnego (od Boga) siecią Galaktycznych Słońc (jedna z sieci do przepływu Boskiej Świadomości). Ich zadaniem jest przetransformować, rozpuścić w nas i w tym świecie grube energie nieświadomości, zapomnienia, zniewolenia. Doświadczenie w oddzieleniu od źródła dobiega końca. Przed nami ostatnia dekada przemian do nowej rzeczywistości.

Chwila przed, jest wyciszeniem. To trudny dla nas poród. Nie może być inaczej ze względu na stan kolektywnej świadomości i energii tego świata.

Z ciekawością obserwuję swoje ciało i energie. Jest cicho, bezpiecznie, ale też przydusznawo. Dziwny stan zawieszenia/ wyciszenia - przyjemny. Dusza jakby za zasłoną/ w innej przestrzeni. Ciało męczliwe, głowa zgąbczała, dziwne sny. Na wyższych poziomach power. Dusza mówi: wytrzymaj. Za chwilę wszystko ruszy. Jest poczucie jakby się było po wodą. Wychodzę do przyrody, pole Ziemi bardzo ładnie klaruje energię, także do kontaktu z Duszą.

Jest wyraźne poczucie przełomu, przemijania jakiegoś etapu. Oglądam zachody słońca, na krześle pod olbrzymim klonem granicznym. Tak sobie siedzimy razem w przepływie i ciszy bycia. Spokój drzewa udziela się mi. Patrzymy na zachodzące słońce i rodzi się w sercu poczucie/ myśl, że kończy się stare. Następuje zmierzch pewnej epoki, a my mamy okazję być tego świadomymi świadkami.

Spokój drzewa, milcząca, czysta obecność w przepływie klonowego towarzysza absolutnie mnie zachwyca. Wprawia w nastrój filozoficzny. Od kilku dni spędzam wieczory w towarzystwie drzewa. Wczoraj były piękne obłoki srebrzyste, o wyjątkowo wczesnej godzinie i wyjątkowo okazałe. One powstają w najwyższych partiach atmosfery ziemskiej, na granicy z kosmosem. Są jak bama na zewnątrz, do życia tam. My tu w fizycznym ciele, możemy to wszystko oglądać. Ziemia stroi się w srebrną suknię na nowe. Od kilku dni też znaki z przestrzeni. Strzały w chmur na niebie skierowane w stronę zachodu informują o końcu pewnego etapu. Myślę kiedy skierują się na wschód, by zasygnalizować nowe. Dzieje się to wczoraj.

Zachody słońca wydają się być jakieś ostatnie. Ostatnie w starych energiach.

Dusza prosi lekko się odżywiać przez kilka następnych dni, przypadkiem nie jeść mięsa, by ciało miało lżej w przesunięciu. Mięso ma gęstą energię, obniża wibracje energetyczne. Ale mięso także uziemia. Nam/ ludzkości przez moment trzeba się odpiąć, będąc jednocześnie ugruntowanym w życiu. Stabilnie stać na nogach w tu i teraz.

Był taki moment, w którym rankiem widziałam w przestrzeni TĘ energię, bardzo wysoką wibracyjnie, czystą i krystaliczną. Ona już tu była na Ziemi, po czasie trzydniowych przetasowań w marcu (pisałam o tym tutaj). Wiele osób ją odczuło. A to nie jest jeszcze koniec boskiej/ źródłowej skali energetycznej. Dostajemy tyle, ile jesteśmy w stanie unieść/ przyswoić. Będziemy się rozwijać.

Moment ewolucyjny Duszy

Zdaję sobie sprawę z tego, że mam ogromny komfort patrzenia na wszystko w spokoju serca. Wynika to z tego, że zrobiłyśmy z Duszą drogę i jesteśmy przygotowane. Ciało nie czuje się najlepiej, jest gęste materialne, za to wewnętrzna oś/ oś serca działa bez zarzutu.

Przyglądam się procesom z ciekawością. Czekam w spokoju na zdarzenia. Wiem jednak, że nie każdy tak ma. To jak widzimy/ odczuwamy przejście zależy od miejsca naszej Duszy w drodze. Gdzie jesteśmy, na jakim poziomie przepracowania/ oczyszczenia, gdzie nasza Dusza na ten moment przebywa w energiach/ na drabinie ewolucyjnej. (O drabinie ewolucyjnej poczytasz tutaj i tutaj.) Jest wielkim komfortem obserwować zdarzenia z dachu piątego wymiaru. Jednak ogromna większość ludzkości przebywa w centrum zdarzeń (trzeci i czwarty wymiar), zanurzona bezpośrednio w energiach sztormu energetycznego jakim jest przejście/ przesunięcie. Ja nie mam wglądu w przestrzenie czwartego wymiaru. Dusza mnie chroni od tego. Mogę się jedynie domyślać co się tam dzieje po relacji innych Dusz/ ludzi, po tym, co oglądam na sesjach. Ja też stamtąd wyszłam i wciąż pamiętam jak trudno tam jest.

Więc to, jak czujesz przejście zależy od momentu twojej unikatowej drogi, od tego na ile Dusza miała możliwość i szanse przygotować (oczyścić się) przed tym, co się właśnie dzieje. Źródłowe energie spływają na ziemię i poruszają wszystko do dna. Podnoszą cały kurz doświdczeniowy, do zmian, do uzdrowienia. To bardzo trudny czas osobistej i zbiorowej weryfikacji. Jeśli pokłady doświadczeniowe na Duszy są wciąż duże, wszystko to odczujesz w sobie. Wróci ze zdwojoną siłą to, co w podświadomości. Dostaję dużo wiadomości. Ludzie się boją. Nie rozumieją co się dzieje z ich ciałem, zdrowiem, myślami, emocjami, życiem. Boją się tego, co w nich, co na świecie. Szukają informacji w przestrzeni, w internecie, a tam ogromny chaos, który wywołuje jeszcze większy lęk.

Czy można coś na to poradzić? Ja nie wiem. Wciąż pamiętam swoje pokłady lęku, które trzymały mnie ostro na smyczy i kierowały moimi myślami, emocjami, decyzjami, życiem. Wiem jak to silne i wiem jak to prawdziwe. Moje starsze dziecko też ciężko emocjonalnie przechodzi ten czas. Czy coś można zrobić? Jedyną drogą jest przetrwać to, co jest i ruszyć w dalszą osobistą podróż wewnętrznej pracy nad uzdrawianiem siebie. Prowadzenie i wsparcie Duszy w tej drodze, to jest ogromny komfort i wytyczony cel, ale jest to też niestety na ten moment przywilej w tym zwariowanym świecie. 75% ludzkości ma Duszę w oddaleniu. Trzeba ten stan zmienić. To jest ogromna praca na resztę drogi mojego życia. Pomagających będzie więcej. Dlatego nie traćcie nadziei. Płyniemy w tym razem.

Bóg mówi: Dusze tego świata potrzebują uzdrowienia. Zapowiada tu pracę.

Dusza mówi: przekaz ludziom dobrą nowinę i dodaj im otuchy.

Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Każda burza kiedyś przemija, a każde zamieszanie pokrywa z czasem kurz historii. To naturalne prawo przemijania/ przepływu energetycznego. Ten świat powstanie z kolan, a to jest kwestia czasu. Chodzi o to, by przetrwać, ale też nie stać biernie, tylko podążać za sobą, pracować aktywnie nad uwolnieniem się z tego co ogranicza. Przestrzeń stwarza nam taką okazję. Wykorzystajmy ją kreatywnie. Nie trzeba też być cały czas na wysokich lotach. Człowiek to istota emocjonalna, a wachlarz naszych emocji od plusa do minusa. Czyli piękni my i trudni my, to wciąż my. Kiedy pokochasz/ przepracujesz trudne w sobie, staniesz po środku siebie, pomiędzy białym, a czarnym, wzniesiesz się ponad dualność. Przestaniesz mieć poczucie wahania energetycznego wysokie – niskie. To jest proces. Bądź dla siebie wyrozumiały człowieku. Wolność nie przychodzi z zewnątrz. Wolność rodzi się w nas.

Rozumiem, że dobrze się mówi, gdy człowiek nie widzi/ nie rozpoznaje światła w sobie. Pracy jest tyle, że jedyne, co można to zaufać wyższym przestrzeniom, że nad tym czuwają i ukierunkują procesy.

Chodzi teraz o to, by uwolnić Dusze z utknięcia doświdczeniowego, aktywnie połączyć je na powrót z człowiekiem do wspólnego podążania, do ewolucji. One swoim światłem uleczą nas i wzniosą ten świat. Bóg ma wobec nas (ludzkości) plan. Potrzeba czasu. Rodzimy się do prawdziwego życia.

Także życzę wam i sobie wytrwałości, ufności i wiary w lepsze jutro. Starajcie się odsuwać od siebie to, co was niepokoi. Czy wewnętrzny chaos nie jest wystarczająco duży, by go jeszcze podbijać trudnymi informacjami z zewnątrz? Dbajcie o siebie, dystansujcie się do świata. Zdystansujcie do siebie. Zaczniecie więcej widzieć.

Jeśli coś mi nie służy, wzbudza lęk, wybija ze spokoju, a ciało reaguje bólem, to odsuwam to ze swojej przestrzeni. Na to akurat mam wpływ i ty też masz.

Całościowe zmiany przejdą najsilniejsi. Niezłomni. Odnajdź wewnętrzną siłę, przywołaj do siebie Duszę. (Praktyka codziennego dotykania Duszy.) Od niej wszystko się zaczyna, ponieważ w ziemskim świecie zapomnienia, powrót do domu, do Boga zaczyna się od powrotu Duszy. Ona jest naszą wtyczką do wyższych wymiarów, a każdy ma boskość w sobie. Bez wyjątku. Jesteśmy dziećmi Nieskończoności. Czas jest to zobaczyć.

Przytoczę na koniec słowa Gosi Gardulskiej: z jęz. greckiego apokalypsis, oznacza dosłownie: odsłonięcie (zasłony), objawienie (ujawnienie). Jesteśmy w trakcie przenikania przez zasłonę Iluzji (oddzielenia), w której żyliśmy przez tysiące lat. To jest koniec Iluzji, nie świata. I tego się trzymamy.

Bóg patrzy. Uświadomcie sobie: BÓG NA NAS PATRZY. Na logikę też: On nie chce nas straszyć. Chce nam pomóc, więc czego się bać. Straszy to, co nieprzepracowane w nas.

Nasze Dusze są przez chwilę zajęte sobą. Taki to czas. Dla nich bardzo ważny. Po sesjach widzę, że wszystko przystaje. Dusze przebywają w ziemskich źródłach. Robią przerwę w procesach na czas przejścia, przechodzą aktualizacje do nowych parametrów. Wszytko stoi na głowie. Wszystko też przeminie, bo energia płynie.

Powracamy do domu, co z pewnością przełoży się na kontakt z życiem kosmosie. Przejście do nowego wymiaru, to powrót z izolacji do życia, które się tam dzieje.

Jesteśmy początkiem nowej cywilizacji.

Pozdrowienia.

*) fragment modlitwy Ojcze Nasz w języku aramejskim. Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=QrFqE4IFI7U