Menu
kompatybilność energetyczna

W rozwoju Dusza upraszcza człowieka tak bardzo, że aż zadziwia. Z zawiłości świata i człowieczeństwa, wychodzimy do Boskiej Prostoty, którą postrzegam jako przepiękną jakość energetyczną, Boską Barwę, Boski Promień, o subtelnym, przejrzystym błękicie.

Może prostota jest lekarstwem na labirynty ziemskiej gry? Może w jej obliczu łatwiej jest ujrzeć osobistą prawdę? Może prostota zabezpiecza Duszę przed uwikłaniami? Stwarza przestrzeń w nas, w niej, dla Obecności Boga? 

Widzę wyraźnie, że Dusza bardzo na prostotę stawia. Na maksymalne uwolnienie z siebie (z człowieka) doświadczeniowych schematów. Może to niezbędny element działań, w drodze do krystalizacji człowieczeństwa i przygotowania Duszy na Boską Obecność?

Im więcej oddasz, tym większą pojemność zyskujesz.

Z każdym kolejnym krokiem ostatecznej ewolucji Duszy do światła, ona neutralizuje, uwalnia w sobie i we mnie coraz głębsze pokłady. Tak, jakby energia transformacji poszczególnych pięter rozwojowych, otwierała jej, dawała narzędzia do rozwijania, rozkładnia i układania siebie do samej osi. To się przekłada na mnie; na moje ciało, świadomość, energie, zdolność połączenia i kontaktu z Duszą. Z każdym przejściem energetycznym ten proces wzrasta: Dusza łączy się z ziemskiego podzielenia w boską całość, którą z przyrodzenia jest.

Ku boskości człowieka

Siódmy etap transformacyjny można by zatytułować: uwalnianie życia. Dotyczy to wielu aspektów bycia Duszy na Ziemi, także w człowieku. Puszczamy, czyścimy, uwalniamy człowieczeństwo, by jak najczystszym, to znaczy jak najbardziej pustym (otwartym) gotowym stanąć w nowym. Proces trwa od września, przynosi coraz większą wolność wewnętrzną i przestrzeni.

Przechodzimy (także procesami globalnymi) kolejne ucho igielne w drodze do siebie, w sobie i z Duszą. Przechodzimy, by zostawić to, co w nim się już nie zmieści. To może nie być łatwe, ale gdy jest otwartość i akceptacja, dyskomfort szybko przemija. Ja sama nie mogę oprzeć się przygodzie, poznawania siebie i Duszy w nowym obliczu - w naszej boskości. Kim jesteśmy po drugiej stronie lustra, gdy zakończyłyśmy grę w Ziemię? Kim zawsze byliśmy, wracając z podróży zapomnienia, bogatsi o człowieczeństwo? To Dusza odbywa ostateczną podróż z ziemskiego doświadczenia, do swojej świetlnej, kosmicznej, boskiej postaci. 

Jestem szczerze wzruszona drogą i wzrastającym połączeniem. Wzruszona ciałem, sobą, pięknem ludzkiej formy. Ciało – mistrz ograniczeń i wytrzymałości jednocześnie. Zachwycona tym, do czego jesteśmy zdolni jako istota ludzka: do głębokiego upadku i jednocześnie do rzeczy wielkich. Zaczynam pojmować, jak ekscytujące i niezwykłe dla Duszy jest człowiecze narzędzie doświadczania. Niedoskonałe - i owszem, i jednocześnie niezwykłe, gdy rozkwita oświetlone światłem Duszy, Ziemi, Boga, miłością człowieka. W transformacji ciała mogę obserwować jego przechodzenie na kolejny poziom istnienia. To proces, który musi się odbyć w czasie, gdyż takie są prawa materii. Dusza upraszcza wszystko do granic możliwości. Może ta prostota jest lekarstwem na uwikłania świata? Może jest szykowaniem miejsca w nas dla Boga?

Kompatybilność energetyczna: prosta i skuteczna miarka rzeczywistości

Dusza pokazała zasadę kompatybilności energetycznej, jako najprostsze i skuteczne narzędzie weryfikacji rzeczywistości. Ta, jak wiemy, jest oceanem Mnogości Wszystkiego.

Zasada kompatybilności energetycznej jest dobrą nawigacją do podążania w życiu. I co najciekawsze: jest plastyczna. Będzie funkcjonować adekwatnie do osobistego momentu drogi i boskich możliwości człowieka/ Duszy. Aby ją stosować, trzeba słuchać wewnętrznej mądrości, czucia ciała, nawigacji serca. Jej zasada jest prosta: albo coś z tobą współgra, albo nie. Stosowanie jej wymaga wewnętrznej odwagi, by za swoim czuciem iść. U mnie to wciąż proces. Zasada kompatybilności sprawdzi się, w polaryzującej się rzeczywistości, gdzie wciąż mimo różnych momentów osobistej drogi, żyjemy obok siebie. Trzeba dokonywać wyborów i trzeba (przy naszej wielowymiarowości, wieloaspektowości) podejmować je właściwie. Czucie serca i ciała są mi drogą. Tymi aspektami mnie samej, którym ufam. Ciało jako specjalista od materii, życia, ziemskiej gry. I serce, jako nawigacja od Duszy, sposób na boskie połączenie z nią. Niby proste, a wymagało lat solidnej nauki, drogi rozwoju i przewodnictwa Duszy.

Względność świata, względność człowieka, czyli dualizm Ziemi

Nie mnie jest oceniać Ziemię i zasady tu panujące. Nie mi wydawać opinie o tym, co tu robimy jako ludzkość. Jedno jest pewne: jestem odpowiedzialna za swoje decyzje, wybory i życie. Za to jak je przeżyję. Nie wiem, czy wydawanie opinii w świecie względności ma jakikolwiek sens, gdzie każde przysłowiowe zło, może przynieść dobro i odwrotnie. Dusza wyleczyła mnie z brania odpowiedzialności za świat. Za to na pewno mam głęboką potrzebę, dać jej we mnie i przeze mnie możliwość rozwoju, ekspresji, zrealizowania się. Ile świat i ludzkość zechcą z tego skorzystać? To już nie zależy od nas. Mamy zrobić swoje: zostawić wiedzę.

W świecie względności, w drodze, ufam ciału i sercu. Kiedy one mówią stop, niektórych drzwi się nie otwiera: dla swojego bezpieczeństwa, ale przede wszystkim dla wspierania Duszy w jej drodze. Być może jako ludzkość, zostaniemy tu do końca w nieświadomości. Ale może nie chodzi o to, by rozkminić świat, zdobyć wiedzę absolutną, a raczej o to, by siebie rozponać w świecie. Wiedza absolutna nie jest niezbędna, by dział się rozwój, który w istocie rzeczy i tak jest wiedzą o Boskiej Kreacji. Bóg jeden wie i Dusza, na ile my tu w tym chaosie cokolwiek dobrze widzimy. Trzeba mieć  zaufanie, że wszystko prowadzi do celu.

W zimowych miesiącach przeszłam egzamin ze świadomości siebie (człowieczeństwa). Egzamin z rozwoju, a Dusza otateczną weryfikację i sprawdzian z prowadzenia człowieka (o tym będzie osobny wpis). Zdałyśmy, choć roztrzaskało mnie solidnie i nie chciałam już wstać. Dałyśmy radę. Urosła z tego siła i spokój. Dziś rozumiem, że Dusza dała zdarzenia, by ostatecznie rozbić bariery doświadczeniowe. Byśmy ze starego i nieaktulnego powstały w nowych jakościach. (Jedną z tych jakości jest właśnie prostota.) Dorosłam w duchowości, nabrałam pokory, dystansu, ale także pewnej ostrożności wobec życia. Nie jest to jednak ostrożność, która jest ucieczką czy obroną, ale uważnością i siłą. Zdolnością do samodecydowania o sobie na kolejnym poziomie.

Teraz zasady są proste: albo przestrzeń jest ci w stanie coś konstruktywnego (rozwojowego) z siebie dać, albo jest martwa, przebrzmiała i nic tu po tobie. Mnie to przekonuje. Ufam językowi i regułom świata energii. W nim oliwa zawsze sprawiedliwa. Jest jedynie kwestią czasu i odpowiedniego momentu.

Dobro i zło. Mistrz integracji, mistrz równowagi

Wyobraźmy sobie, że Dusza w ziemskiej szkole, jest jak skaut zbierający nowe odznaki (umiejętności).

Dusza pokazuje, że uzyskała mistrzostwo równowagi i mistrzostwo integracji. Mistrzostwo integracji jest pierwsze. Rozliczenie siebie z zasad ziemskiej drogi, było i jest podstawą do zaistnienia Duszy na Ziemi w stanie równowagi. Co znaczy dla Duszy stan równowagi? Fakt, że energia tak zwanego dobra i zła, wyrównała się jak w naczynku samopoziomującym do stanu zero, gdzie żadna z tych jakości energetycznych (zbiór doświadczeniowych danych) nie dominuje, a wyrównując się, staje się całością. To pozwala Duszy wyjść poza grę w dualizm. Daje dostęp do istnienia tutaj na głębokim poziomie. Dusza pokazuje, że staje się wówczas (jak światłowód) krystalicznym łączem dla Boga, super przepustowym kablem o wysokiej rozdzielczości, gdzie wszelkie dane mogą w sposób niezakłócony przepływać do Niego. A On tym łączem może się przejawiać przez Duszę na Ziemi. Soczewką do materii jest człowiek i ludzkie ciało, dlatego musi być wykrystalizowane i dopasowane (kompatybilne) z energetyką Duszy, by ona mogła przez wcielenie, jak przez okular przejawiać się i działać tutaj.

Temu w podstawach służy proces ostatecznej transformacji Duszy i człowieka w stan światła. Nie może być rozświetlonej Dusza i obciążonego energiami człowieka. To jest brak kompatybilności, to jest zator na przepustowości. A trzeba jeszcze do tego dołożyć połączenie z Ziemią. Mówimy wówczas o strukturze pionu energetycznego.

To Dusza decyduje o kierunku doświadczania

Codziennymi wyborami (najczęściej nieświadomie) wspieramy Duszę lub utrudniamy jej realizację celów. Nie chcemy już bawić się w dobro i zło, choć jesteśmy świadome, że to wciąż aktualne na Ziemi. Dusza pokazuje, że nie dzieli już świata na biały i czarny, a traktuje go jak przestrzeń do doświadczenia, tygiel wszystkiego do czerpania wiedzy i rozwoju. Chce abym umiała się w tym poruszać. Postawę neutrlności wobec dobra i zła, Dusza przyjmuje, gdy zakończy i rozliczy doświadczenie. Staje wówczas w równowadze wolności.

Dusza bywa w dolnych rejonach energetycznych, bo to dla niej równoprawna przestrzeń życia, jak światło. Różnica jest taka, że ciemność, to energia o innej gęstości. Inna od światła kategoria istnienia. Barwa Boga niełatwa w obcowaniu. Człowiek, tu w życiu powinien znajdować się gdzieś po środku. Dla zdrowia, bezpieczwństwa i dlatego, że tego co na dnie, nie bylibyśmy w stanie udźwignąć. Dusza dotknęła niedawno jakościami ciemności, w których bywała (jak mówi dla studiów nad Ziemią). Ciśnienie energetyczne jest tam tak duże, że nie mogłam złapać oddechu. 

Teraz

Uczę się, jak być w mnogości wszystkiego i pozostawać sobą. Nie chcę już uciekać. Mam także prawo świadomie decydować, czego chcę lub nie chcę w swoim życiu. To obszary wewnętrznej mocy. Nadal chcę (z)realizować swoje życie z Duszą w jej rozwoju. To jest cel i głęboka potrzeba mojego istnienia. W jakiej formie to się objawi, wie Dusza, jej oddaję sprawy.

Dusza kończy wielki dziesięcioletni projekt, którego celem było jak najlepsze wykonie drogi integracji, opisanie go i przekazanie wiedzy do przestrzeni. Mistrzostwo, które zdobyła pozawala sądzić, że poszło dobrze, a może nawet bardzo dobrze. Dusza przetarła pewien szlak rozwoju, z której powstał wzór danych, model, matryca drogi integracji, do korzystania dla innych Dusz. Dusza to ładnie pokazuje: jej ścieżka pozostanie w zasobach Matki Planety jako złota księga, utrwalony zbiór informacji w bibliotece ziemskiego życia. Myślę, że droga każdej Duszy, każdego z nas jest taką ksiegą, skłądającą się na zbiorową wiedzę z danego cyklu doświadczenia, a dalej na wiedzę i zasób Ziemi, galaktyczny i szerzej, aż do Boga - Wielkiej Biblioteki Danych swojego Istnienia.

Dusza inicjuje nowy rozdział naszych działań: projekty z poziomu światła Duszy. To, że znalazła się w tym miejscu i że może sięgnąć po najwyższe rozświetlenia dostępne na Ziemi (może je nawet przekroczyć by przynieść nowe, źródłowe jakości) zawdzięcza wysoce wykonanej integracji doświadczeń. Wynika z tego zrównoważenie Duszy, wykrystalizowanie ziemskiej drogi i formy (także człowiek/ ciało). To gdzie dotarłyśmy, jest być może talentem Duszy, ale także wspólną rzetelną, wieloletnią pracą, współpracą, przyjaźnią, wzajemnym oddaniem, a prędzej jeszcze miłością, której siła faktycznie jest wielka.

 

Na koniec: słowo kompatybilność ma jeszcze jedno znaczenie - to twoja i Duszy gotowość wchodzenia w określone pola energetyczne. Musisz być kompatybilny, czyli gotowy/ zgodny z nowymi energiami.

Nie ma wyjścia: trzeba wejść w zmiany, bo Ziemia się zmienia.

 

Ps. Co do dobra i zła. Nie postrzegamy ich z Duszą w kategorii właściwe-niewłaściwe, a jako różne/ inne jakości energetyczne. Dusza może podróżować do dolin energetyczntych, z tym, że powinna być silna i niezależna, czyli zintegrowana (neutralna/ zrównoważona) by móc się tam bezpiecznie poruszać.

Nie mam wpływu na decyzje ewolucyjne Duszy. Ona realizuje swój plan. Na Duszę mam wpływ z poziomu podejmowanych na co dzień decyzji. Warto, aby była to świadome zarządzanie sobą, własnymi myślami, emocjami, dokonywanymi wyborami. Codzienne, drobne działania złożone w całość dają ścieżkę życia. Decydują o tym, jak Dusza będzie postrzegała dane wcielenie, jako trudne lub wspierające. Mamy taki czas na Ziemi, gdzie możemy to robić świadomie. To naprawdę fantastyczne i jest przygodą.

Człowiek jest istotą niezwykłą: jest dość silny (wielki) by upaść i powstać. Ziemia, to świat względności. Niełatwo tu decydować. Nie wiadomo też, co jest prawdą i czy to w ogóle da się ustalić. Dlatego zasada kompatybilności energetycznej bardzo się przyda. Energia nie kłamie.

I jeszcze droga Serca.

I przyjaźń z Duszą.

 

Pozdrowienia.

 

 

 

Poczytaj także: 

Odcienie boskości.

Boska tożsamość ciała.