Menu
dialog
iStock

Gdy patrzę sercem, gdy jestem w nim, w czuciu, w ciele, to wiem, że patrzę Duszą - jej perspektywą.

Daleko mi do pełnego zrozumienia świata Duszy, ale nie oznacza to, że nie można być z Nią w bliskości. Kluczem jest serce.

Perspektywa

Zjednoczenie (jedność) z Duszą rozumiem jako zrównanie się w moim człowieczeństwie z jej Świadomością i Energetyką. Do tego dążę. Czy kiedykolwiek to się uda? Badam temat, bo to potężne, wielowymiarowe, wielopiętrowe pole energii. Im więcej rozpoznaję, tym bardziej uświadamiam sobie ile jeszcze nie wiem. Być może to podróż na wiele żyć i światów. Badania w tym kierunku są moją drogą i (ludzkim) celem na to życie. Oczywiście to perspektywa zrozumienia, czyli głowy i świadomości. W sercu stan JESTEM nie poszukuje już niczego, jedynie połączenia i przepływu, zanurzenia w Boskości. Stan Jestem, w którym mieszka Dusza (jest nim) stanowi odniesienie, latarnię, punkt centralny, nie tylko dla wewnętrznych poszukiwań, ale dla całej mojej wieloaspektowej, człowieczej istoty w ogóle. Ja, to skondensowana w ciele obecność, bytność Duszy, która we mnie mieszka.

Ostatnio pojawiło się pytanie stwarzające przestrzeń do wypowiedzenia się, jak z perspektywy człowieka widzę relację z Duszą: zastanawia mnie dlaczego wciąż piszesz "dusza i ja" jako osobne istnienia... Nie czujesz się jednością z duszą? Przecież dusza to Ty prawdziwa, czująca, a analizator i podpowiadacz to ego.

Z punktu widzenia człowieka

Przyjęłyśmy z Duszą perspektywę przyjaźni i dialogu, a ta zakłada Dwoje. (Moja perspektywa lub raczej perspektywa, którą ustawiła Dusza?) Nie od razu tak to wyglądało. Dialog zrodził się po drodze (i z czasem) podczas procesu integracji energii ziemskich doświadczeń Duszy. Nosiłam wtedy w sobie (człowiek - nieświadomy przedstawiciel Duszy) obciążenia jej ziemskiej drogi. Zapisy w ciele, emocjach, umyśle, podświadomości, relacje rodowe, z innymi, powiązania ze światem, systemem doświadczeń. Nie żyło mi sie dobrze, choć wszystko było. Dusza potrzebowała współpracy ze mną, jako z jej wcieleniem, by w procesach porządkujących, uregulować swoje relacje z ziemską grą (człowiek jest ich materialną emanacją) i wypiąć siebie/ mnie z uwikłań ziemskiej gry. Zależało jej, bym była jej świadoma. Bym wiedziała o co chodzi, a przez otwarcie na wewnętrzne procesy oczyszczania i transformacji, wsparła ją w drodze rozwoju i wypięcia z ziemskiej gry.

Na początku było prowadzenie Duszy, które z czasem przerodziło się w przyjaźń i miłość. Było to głównie po mojej stronie. Bardzo bałam się utracić kontakt z Duszą i wpaść znów w stany beznadziejności życia. Kiedy Ona była obok mnie, gdy dotykała serca, czułam i widziałam piękno, sens mojego istnienia. Chciałam mieć to przy sobie cały czas, dlatego zabiegałam o jak najczęstszy kontakt, który z czasem zaowocował głęboką przyjaźnią (miłością). Tak zaczynałyśmy naszą wspólną drogę. Byłam wtedy maleńkim, nieświadomym dzieckiem (choć miałam 37 lat) które Dusza krok po kroczku prowadziła za rękę, ucząc "chodzić". Perspektywa przyjaźni, codziennego, wzajemnego kontaktu spodobała się nam, dlatego nadal tak jest: gramy w dialog. Lubimy kiedy Dusza jest "uczłowieczona" na moje ludzkie pojmowanie. Lubimy, gdy jest przyjacielem i partnerem w drodze. Dusza lubi widzieć tak mnie.

Czy jestem z Duszą jednością?

W moim odczuciu raczej zawieram się w niej. Widzę i doświadczam ją jako energię, która obejmuje i przenika mnie w ciele. W mojej wielowymiarowości. Bardzo często czuję się zaopiekowania, objęta Duszą. To ciepłe, wzruszające uczucie. Gdy to jest, mogę wyruszyć w każdą, nawet najtrudniejszą drogę, ponieważ jej bliska obecność dodaje mi sił, wiary, motywacji i pewności, że wszystko będzie (jest) dobrze.

Czy jestem jednością z Duszą? Wciąż zauważam jak wiele jeszcze brakuje mi do jej perspektywy. Tak naprawdę wiem, że niewiele wiem i nie jest to dla mnie problemem. Nie muszę wiedzić, by dobrze żyć.

Ego

Lubię i uważam za integralną część mojego człowieczeństwa. Ego lubię, choć wymaga uważności i uporządkowania, nauczenia się zarządzania nim. Uznaję je za stałą część mojej ludzkiej natury i budowy. Ego jest m.in. badaczem we mnie, więc przyczyną do rozwoju. To aspekt poszukujący, którym wiem jak się posługiwać, ponieważ nauczyła mnie tego Dusza. Ani razu przez osiem lat drogi, nie zauważyłam, aby ono Duszy przeszkadzało. Owszem bywa przyczyną kłopotów (ego, konstrukt człowieka i element ciała mentalnego, który bardzo łatwo jest zmanipulować) ale jest nam dane jako narzędzie do poszukiwań (= rozwój). Ego jest dla Duszy w człowieczeństwie m.in. obszarem badającym, porządkującym rzeczywistość, a więc jednym z narzędzi do doświadczania.

W stanie boskiego Jestem, nie rozwijamy się. Tam wszystko już jest. Po to z niego wyszliśmy, by poznawać Boga (siebie) w Oceanie Jego Kreacji. W naszych Duszach wędrujemy po światach. Poznając wciąż nowe oblicza Stworzenia, poznajemy siebie samych w różnych okolicznościach doświadczenia. Ziemia jest jednym z takich światów.

Inna perspektywa

A co jeśli Dusza ustawiła to właśnie tak, by we mnie odbywać podróż poznania w dialogu, w istocie rzeczy z samą sobą zanurzoną w ograniczonym człowieku? Bawiąc się w przyjaźń ze świadomym jej wcieleniem (awatar świadomy Duszy)? Dlaczego by nie uczynić doświadczenia ekscytującym? Dlaczego nie podnieść poprzeczki, próbując dobić się do nieświadomego człowieka, by wejść z nim w relację i współpracę? Taką mam Duszę: ambitną, poszukującą wyzwań. Widzenie rzeczywistości jest kwestią względną. Nasze - jedną z miliardów optyk na rzeczywistość i siebie samego. Niewłaściwą być może dla kogoś, ale to bez znaczenia. Ma działać w mojej, w naszej z Duszą drodze i działa. W istocie rzeczy wszyscy odbywamy indywidualną podróż przez Wielki Ocean Energii. Przez chwilę na Ziemi, przez chwilę z innymi. Wydaje mi się, że jest ona nieustającą NAUKĄ.

W Domu Serca

Gdyby Sercem patrzeć na sprawy, nie byłby to żaden problem, bo tam jest jedna wielka AKCEPTACJA. To głowa ma rozkminkę. Ona się zastanawia i bardzo dobrze, bo to poszukiwania, a te są zawsze rozwojem.

Mamy w sobie bardzo wiele optyk. Wiele soczewek, przez które możemy postrzegać rzeczywistość. To Bóg w nas, przez Duszę, przez człowieka patrzy na świat, który w istocie rzeczy jest Nim samym, Jego Ciałem. My Nim jesteśmy i Wszystko Co Istnieje.

Dla twojego rozwoju, dla ciebie, dla Duszy istotne jest, byś uświadomił sobie własną perspektywę. O to chodzi, by w ziemskiej grze zapomnienia i uwikłań odnaleźć swoją osobistą źródłową optykę. Myślę, że każda Dusza tego bardzo chce (czy w jedności, czy w dialogu) aby człowiek ją ujrzał (to przejawienie Duszy w nas). Możliwe nawet, że to część egzaminu kończącego ziemską wędrówkę Duszy w człowieku: stan zjednoczenia.

Drogi do (samo)rozpoznania są różne. Nasza jest dialogiem, przyjaźnią, wymianą energetyczną pomiędzy Duszą, a świadomym jej wcieleniem. Świetnie się bawimy w tym układzie. Jak bardzo byśmy nie rozkładali siebie na części pierwsze, w istocie rzeczy, na wyższym planie jesteśmy jednością w sobie i z Istnieniem. Dlatego wszystkie ujęcia czy pojęcia Duszy są właściwe. Są próbą opisania, zrozumienia tego, co jest zasłonięte w tym świecie. Jest kwestią patrzenia z różnych perspektyw, a to jest zmienne, tak jak nieustającym przepływem jest samo Życie. Próbujemy nazwać sprawy po człowieczemu, żeby były one dla nas pojmowalne, zrozumiałe dla innych. Dzielimy się własnymi perspektywami. To nas nawzajem poszerza. W moim ziemskim doświadczaniu to ja, człowiek, zawieram się w Duszy. To się w sposób naturalny przeplata i absolutnie nie wyklucza, patrząc z innych perspektyw.

Perspektywa Duszy, perspektywa człowieka

To jakby pokazywać sprawy z dwóch końców kija, z dwóch różnych miejsc całości, którą jesteśmy. Oba ujęcia (jedność i dialog) są właściwe, różnią się jedyni punktem odniesienia, czy patrzenia. Od zmiany perspektywy kijek nie przestaje nim być. Od zawsze z Duszą naszym celem, zadaniem, poszukiwaniem, jest próba przedstawienia nieograniczonego świata energii. Przekazywania ludziom wiedzy o nim tak, by było to zrozumiałe, zachęcające do poszukiwań własnego rozumienia rzeczywistości. Jak to zrobić, aby nie było to nawiedzone czy oderwane od życia? By było strawne dla naszych ograniczonych głów i emocjonalności. By wiedza docierała do szerokiego grona. Wiedza, która jest naszym naturalnym prawem, wolnością i przebudzeniem, powinna być dostępna ogółowi. To jeden z obszarów naszych poszukiwań z Duszą. Ona naprawdę chcę ogarnąć działaniami świat. Przynosić do niego światło wiedzy.

Jak na ulicy mówić o Duszy, by ludzie nie patrzeli na ciebie jak na wariata? Co poruszać w nich, jakie niteczki pociągnąć, by systemowa struktura zapomnienia zaczęła się pruć i umożliwiła Duszy dostęp do nieświadomego człowieka? Wciąż pamiętam jak długo zmagałam się w swojej głowie z obawą, że oszalałam. W dalszą drogę wiodło mnie to, że wiedza i osobiste rozpoznania nie były ślepym dryfowaniem, a układającą się w logiczną całość przygodą, przynoszącą mi wolność i spełnie życia. Wiedzę dającą zrozumienie mnie samej i świata, w którym żyję.

Po co przyjaźnić się z Duszą?

Dla cudnego poczucia opieki. Dla wiedzy, ponieważ Dusza wytłumaczy ci waszą osobistą perspektywę. Żyjemy w jednym matrkisie, ale każdy z nas w absolutnie w innej/ różnej konfiguracji doświadczeniowej i ścieżce, którą idzie. Dla informacji, wsparcia w procesach zmian, spełnionego, dobrego życia. Dla odpuszczenia ograniczeń, przygody i doborowego towarzystwa (samotnej w nieświadomości) wędrówki życia. Towarzystwa Duszy uszytego dokładnie na twoją miarę. Dla wielowymiarowości, którą, czy chcesz, czy nie i tak jesteś. Albo możesz ją rozpoznać i ogarniać, świadomie zarządzając sobą, własnym umiejscowieniem w rzece zdarzeń, albo ona może sterować tobą w myślach, emocjach, podświadomości, z pola kolektywnego. Jak to wygląda i co się wtedy dzieje, raczej już wiemy. Każdy z nas ma za sobą trudne doświadczenia, bo ziemskie życie to nie raj, a nasze Dusze są tu poranione i uwikłane.

W świecie dualizmu Dusza chce, aby patrzeć na sprawy pomiędzy dobrem, a złem (daje to wewnętrzny stan wolności). Dziś z punktu widzenia mojej i Duszy podróży w człowieczeństwie, wiemy że, tam gdzie trudy, zawsze jest też korzyść (czyli co dobrego wynika z danej sytuacji) bo tu wszystko ma swój plus i minus (świat dualizmu). Sprawy są kompletne, gdy zauważam ich światło i cień. Wówczas jest równowaga. Ziemia jest światem względności. W drodze doświadczeń podróżujemy nieustannie od jednego do drugiego bieguna, osiągając na krótki czas stan zen, gdy lekcja się wysyci, a nowe jeszcze nie napłynie.

Skupmy się na tym, co pomimo różnicy perspektyw, nas łączy. Co mamy wspólnego. Do jakiego dobra, do jakich celów dążymy. Tylko tak uda nam się wyjść z labiryntów uwikłań i zbudować lepszą rzeczywistość.

Dusza nie chciała i nie chce być biernym obserwatorem życia we mnie (przeze mnie). Wiedziała, że jeśli stanę się jej świadomą i piękno życia będę dedykować jej (nam razem) lub ją do niego (we mnie/ przez mnie) świadomie dopuszczę, życie stanie się niesamowitą, barwną, opalizującą niuansami wielowymiarowego człowieczeństwa przygodą. Co daje Duszy wielki komfort i radość ziemskiej wędrówki. I tak też jest, dla Niej, dla mnie.

   

 

Ps. Dlaczego Dusza z wielkiej litery? Bo dla mnie to niezwykła Istota, żywy Podmiot. Osobowość.

Pozdrowienia z naszego punktu widzenia.