Menu

To, czego doświadczamy dla siebie, doświadczamy jednocześnie dla innych, dla Ziemi, Galaktyki, całego MultiUniwersum, dla Boga. Zbieramy w naszych Duszach, w nas samych ziarna doświadczeniowe. Dla Niego, jako Centrum Całego Stworzenia.

Doświadczając, zataczam koło. Zamykam ośmioletni cykl w osobistej spirali rozwoju. Zrobiłyśmy tu z Duszą kosmiczną odyseję. Na Ziemi właśnie. Jak widać stopień trudności doświadczeniowej świata nie jest ograniczeniem. Czas na przeskok na kolejny poziom.

W stanie rozpadu, by złożyć się do nowej konfiguracji. Transformacja. Przechodziłam takie procesy wielokrotnie w drodze z Duszą, więc nie wywołują one mojego niepokoju. Najważniejsze, to nie przeszkadzać energiom. Nie ściskać strachem osobistej przestrzeni, a jak najszerzej, w zaufaniu otworzyć energie dla Duszy i źródłowych wymiarów, dla Boga, dla Ziemi, by mogły dziać się zmiany. Żyjemy w czasach przemian, zatem ruch jest jedyną stałą. Zgodność z sercem, zgodność z osobistym przepływem, świadoma uwaga wobec tego, co niepokoi (głowa, emocje) i aktywna praca z tym. Zaufanie, że życie się nami opiekuje.

Z nowym rokiem życzyłam sobie przepływu. Reszta miała i ma być działaniem pod zmieniające się okoliczności wiecznego Tu i Teraz. Życie płynie. Nie sądziłam, że życzenia te spełnią się już dwa tygodnie później.

W drodze z Duszą

Zakończyłam jedną z najtrudniejszych i bardziej zaawansowanych dla mnie podróż z Duszą. Na razie jestem jeszcze wciąż w procesie i energiach zdarzeń, natomiast samo doświadczenie (chyba) dobiegło już końca. Reszta dzieje się w wymiarach duchowo energetycznych. Transformują i układają się zdarzenia ostatnich dwóch tygodni (od kiedy stałam się świadoma sytuacji) a tak na prawdę ostatniego półtora miesiąca.

Nie będę się wiele uzewnętrzniać, ponieważ to prywatne. Powiem tylko krótko na potrzeby wpisu, że w wyniku błędu lekarskiego i źle założonej wkładki, zaszłam w niespodziewaną ciążę, która obumarła w szóstym tygodniu. Wielki szok i wielkie doświadczenie dla mnie i dla męża. Wewnętrzne procesy, mocno połączone z ziemią, ciałem, energią seksualną, miłością, rodzeniem życia, świętym graalem ludzkich bioder, które są kielichem na energię życia, głębinami doświadczeniowymi, kobiecością, męskością, relacjami pomiędzy tymi pierwiastkami. Systemem w nas, wolną wolą człowieka w tym systemie. Samotnością i jednocześnie wsparciem, doświadczeniem rodów, zbiorowości, doświadczeniami Ziemi. Pomocy międzyludzkiej, naszych ram, ograniczeń i darów. Opieki wyższych wymiarów, przyjaźni z Duszą, jej prowadzenia w człowieku. Obumierania i ponownego rodzenia się, a ostatecznie zjednoczenia z Matką Ziemią, z aspektem ciała w sobie i wielkim zjednoczeniem z życiem, gdzie narodziny i śmierć są częścią siebie. Wzajemnie dopełniającą się całością.

Dusza mówi: przeszłyśmy jedną z najtrudniejszych i najbardziej zaawansowanych ziemskich ścieżek doświadczeniowych, związanych z ofiarowaniem ciała. Bardzo dogłębną, bo dziejącą się nie tylko w energiach i na planie duchowym, ale zmanifestowaną i zmaterializowaną w ciele, dlatego wzmocnioną. Jesteśmy świątynią kochani. Unią Ducha i Materii.

Ziemskie zadania

Już od dawna, w zasadzie od samego początku, rozwijając się w świadomiej relacji z Duszą, widzę, że pracując dla nas, pracujemy jednocześnie dla zbiorowości, dla Ziemi, dla ludzkości. Robimy to wszyscy na mniejszą lub większą skalę. To jest taki moment ewolucyjny, w którym zdecydowaliśmy się pracować dla ogółu. Zeszły tu Dusze silne, tytani, doświadczeniowi kamikaze, którzy nie boją się wyzwań, a Ziemia jest niewątpliwie światem wyzwań. Szczerze mówiąc, to niezły poligon. Mało kiedy udaje się wyjść stąd bez szwanku. Czy którejkolwiek Duszy udało się tego dokonać w tym świecie? Przejść ziemską drogę nieobitą?

Z doświadczenia wychodzę przeorana do najwrażliwszych rejonów siebie, do najmiększego. Ale jednocześnie jakaś silniejsza, mocarniejsza, potężniejsza. Jeszcze bardziej niezłomna, połączona i świadoma na kolejnym poziomie. Często się z Duszą śmiejemy, że chodzimy na misje niemożliwe. Z każdej wychodzimy bogatsze, mocniejsze, piękniejsze o kolejne doświadczenia. Gdzie jeszcze przyjdzie nam pójść? W jakie zasieki Dusza nas zaprowadzi? Jakie blizny wyniesiemy jeszcze z tej podróży? Lubię blizny. Mówią o naszej sile.

Przychodzi mi na myśl, to co Dusza powiedziała niedawno: kończy się dla mnie czas niewinności wynikający z niewiedzy. Stopień dopuszczenia do ziemskich spraw Duszy wzrasta. Wiele tam rejonów ciemności, bo żyjemy w świecie kolektywnej ciemności, w świecie bólu.

Widzę siebie jako kosmicznego podróżnika, odbywającego ziemską wędrówkę, w której nic nie jest dobre i nic nie jest złe. Są okoliczności i związane z nimi decyzje, działania. Chodzi o to, by być świadomym. By podejmować jak najlepsze dla siebie na dany moment doświadczeniowy decyzje. Jak najlepsze decyzje dla Duszy, mając perspektywę zasad gry tego świata, zasad uniwersalnych w nieskończonej, kosmicznej drodze Duszy i wpływu naszych działań/ decyzji na jej ścieżkę.

Z doświadczenia wyszłam cało, choć sytuacja była nieciekawa i zanim w szpitalu zaczął się zabieg, trzeba było podpisać zgodę na ewentualną amputację mięśnia macicy. To był trudny czas, ale także bardzo niezwykły, pokazujący w całą ostrością, jak materia jest w tym świecie przesunięta wobec energii i jak (jednocześnie) bardzo ta materia z energii wynika. Jak wynikają z energii zdarzenia, jak wynika z energii moje ciało. Jak pola energetyczne, istoty wyższych wymiarów, jak życie (Bóg) sam się nami opiekuje. Jak troszczy się, by przepływ stale w nas był, bo przepływ to życie właśnie. Chodzi o to, by świadomie w tym decydować, a czasem po prostu dać się ponieść  w zaufaniu nurtowi. Czasem na wyżynach, a czasem w głębokim nurkowaniu. Nie zawsze trzeba być na wysokościach energetycznych.

Na razie ciało oddaje stres i zdrowieje. Odpoczywam, troszczę się, trochę też boję, co jeszcze przyjdzie mi tu przeżyć. Weryfikują się moje najgłębsze przywiązania w tym świecie. Aby stać się źródłowo wolnym, potrzebujesz wszystko puścić, co niekoniecznie znaczy stracić.

Materia i energia

Ostatnie dwa tygodnie pokazują wyraźnie, dwa światy: energetyczny i materialny. Pokazują granice i rozszczepienie pomiędzy nimi w tym świecie. Pokazują, jak bardzo jednocześnie - choć pozornie rozdzielone w naszym wymiarze – materia i energia wynikają w siebie na wzajem. Sam proces energetyczny, zapadnięcia się jak ziarno, głęboko w Ziemię trwał pięć dni. Poukładanie spraw w materii póltora tygodnia, a to i tak jest bardzo szybko, ponieważ sprawy były prowadzone ze źródłowych wymiarów. Zostałyśmy z Duszą wysłane do przejścia pewnej ścieżki, która poprzez świadome doświadczenie, była ścieżką uzdrowienia osobistego i kolektywnego. Nie trzeba było robić nic, a pozwolić jedynie, by Bóg przez ciebie działał, w tej rzeczywistości.

Oprócz pracy na rzecz Ziemi, był to także (i najpierw) nasz z Duszą osobisty proces narodzin poprzez obumarcie. Zjednoczyłyśmy się w ten sposób głęboko z Matką Ziemią, uczestnicząc jako jej dzieci w naturalnym ziemskim cyklu życia. Ziano w ziemi musi obumrzeć z zewnątrz, by z jego wnętrza narodziło się nowe istnienie. Będziecie również przechodzić taki proces osobiście (nie raz i na wielu poziomach) w waszym rozwoju.

Przetarłyśmy szlak z Duszą i z Duszą męża. Poprzez świadome doświadczenie, ustawiłyśmy pole narodzin, relacji męskiego i żeńskiego w tym aspekcie do źródłowych parametrów. Przywróciliśmy aspekt ciała i ludzkie dzieci Matce Ziemi. Jesteśmy częścią natury. Musimy się z nią na powrót zjednoczyć. W ciałach, w wymiarze materialnym należymy do Ziemi. Mam nadzieję, że wasze procesy narodzin w ciele będą dużo bardziej harmonijne. W tym cyklu podziemnym zbiorowo przechodzimy transformację czakry podstawy (korzenia) i sakralnej, przez którą jesteśmy jak pępowiną połączeni z Matką. Tu jesteśmy Dziećmi Ziemi. Tu jest nasz materialny akumulator życia. Wracmy do Domu.

Dla mnie po rozwoju w roku 2021 ciemność stała się przestrzenią dobrą (źródłową). Kwantowa czerń jako kolebka. Jako ta, która rodzi życie i z którą Matka Ziemia jest ściśle zjednoczona. Której życie jest zjednoczone z tym aspektem. I ona - jak wszystko co istnieje, ma swoje rejony światła, ale także głębokiej ciemności. Równowaga. Wszytko, co Bóg wykreował, ma w sobie jako oś twórczą aspekt jedności światła i cienia: odbicie Oceanu PraEnergii. Z niego wyłoniło i wciąż wyłania się Wszytko Co Jest. Bóg także. I on cykliczne zanurza się w kwantowej twórczej ciemności, by przejść transformację i narodzić się w nowej wersji siebie (pisałam o tym tutaj).

13 : 13 - mistrzowska synchroniczność

Kiedy wybudzam się z uśpienia, zobaczyłam na zegarku 13:13. Dusza powiedziała: już po wszystkim i pokazała zdarzenia, gdy ja byłam wyłączona. Na szpitalnym kocu wielkie uśmiechnięte słoneczko. Oszołomiona i ogłupiała od lekarstw uśmiecham się w sobie. Świadomości mi nie ogłupiło: widzę wyraźnie, jak wszystko – w energii i materii, jak sama energia i materia dopełniają się jak najbardziej precyzyjne puzzle. Mogę z ulgą spojrzeć na zdarzenia ostatnich dwóch tygodni i zobaczyć, że wszystko było dokładnie tak, jak miało być i wszystko było zorganizowane. Moim zadaniem było to przejść, pozostając w jak największym spokoju. Cały czas, od początku, do końca, widziałam, że nie jestem sama w tej drodze. Pochylało się nad nami wiele opiekuńczych istot i energii z wielu wymiarów. Była także tęczowa obecność Helionów, z którymi Dusza jest we współpracy. Było widać przekrój przez wymiary i mnie tu, na dnie tej drabiny, w głębinach ziemskiej rzeczywistości. Wzruszenie, jak bardzo jesteśmy zaopiekowani.

Zobaczyłam siebie jako kosmicznego i na ten moment ziemskiego podróżnika ubranego w ludzkie ciało. Zgodziłam się w mojej Duszy na tę podróż. Zgodziłam na zadania. Przez całe dwa tygodnie słyszałam i nadal słyszę: jesteś silniejsza, niż myślisz. Te słowa dodawały i wciąż dodają mi otuchy. Jesteśmy mistrzami w ziemskiej podróży. Ja swojego mistrzostwa (boskości) już doświadczam. Życzę wam, byście i wy jak najszybciej stanęli w swoim świetle i zobaczyli, jak WIELCY jesteście, w człowieczeństwie i w waszych Duszach. Bóg w nas mieszka. Kłaniam się naszej boskości, niezależnie od tego, w którym miejscu jesteśmy. Ona nie zniknęła i nigdy nie zniknie.

Wszystko było, jak miało być - zdarzenia, ludzie, okoliczności wskakiwały na swoje miejsce z nieprawdopodobną wręcz precyzją. WIEDZIAŁAM, że wszystko się skończy dobrze. Trzeba było tylko wytrwać do końca tej podróży. Serdeczne podziękowanie dla wszystkich Dusz, które wzięły udział w tej sztuce. Zagraliśmy razem piękną rzecz dla siebie, dla świata. Dziękuję wszystkim. I tym, które otworzyły drzwi do zdarzeń i tym, które te zdarzenia rozplątały. Było tego parędziesiąt osób. Tych które zagrały główne role i tych, które pojawiały się na moment tylko, jak pewna staruszka na przystanku autobusowym. Podróżujemy tu wszyscy, gramy jakieś role i wierzcie mi: ze wszystkiego można ugrać rozwój. To kwestia nastawienia. Kreujesz przecież. Nie jesteśmy bezwolni, choć podlegamy większym wymiarom.

Boże, jakie to wszystko jest doskonałe. System choć wydaje się nam oprawczy, był na obrzeżach zdarzeń, pokazując swoje oblicze matriksowe, ale bardziej jednak jako przestrzeń do doświadczeń, która w istocie rzeczy mi służyła i służy. Tak jak mówi Ola: ZAWSZE jest wyjście. To było doprawdy niezwykłe, choć po ludzku bardzo trudne dla mnie doświadczenie.

Zjednoczyłam się Ziemią, pogodziłam wreszcie na najgłębszych poziomach ze swoim ciałem. Zwyciężyłam śmierć, przyjmując ją do siebie i uznając jako część istnienia. To z niej urodziło się nowe, poprzez obumarcie tego, co spełniło swoją rolę. Płynęły głosy kobiet i mężczyzn, głosy rodów, głosy dzieci, międzygatunkowe rodzicielstwo Matki Ziemi. Bo dla niej jednym jest, czy rodzi się dziecko, delfin, ptak, czy kiełkuje właśnie nowe drzewo. TO JEST ŻYCIE. To jest jej KREACJA. Jej CIAŁO. Jedność wszelkich form istnienia, ponad gatunkami. Człowiek jest częścią Koła Życia.

Nigdy nie czułam się tak mocarna i tak w pełni siebie, w zjednoczeniu z życiem na jakimś nowym poziomie. Dusza mówi: nigdy nie byłaś piękniejsza dla mnie, jak teraz.

Cóż. Poobijana, z krwawieniem, na antybiotykach, z burzą hormonalną w ciele, kłaniam się świątyni ciała w wielkim szacunku, w akceptacji tego, co jest. Wchodzę na jakieś kolejne poziomy siebie. Ogarniam, obejmuję coraz większe rejony siebie, świata, Duszy, istnienia. To wszystko jest obliczem Boga. Ja nim jestem, ty nim jesteś, Ziemia nim jest. Serce wyłączone, świadomość wyłączona. Jest kwantowa, rodząca czerń. To jest CZAS CIAŁA. Odrodzenie ludzkości w łonie Ziemskiej Matki.

Ziemscy mistrzowie. Podnoszą się z kolan własnych doświadczeń i jeszcze mają dobre słowo dla innych. Nie da się zniszczyć kogoś, kto znalazł siłę we własnym rozpadzie. Musi obumrzeć, by mogło narodzić się nowe. Wszyscy teraz tego dokonujemy w procesie osobistej i kolektywnej transformacji. Dokonuje tego sama Matka Ziemia.

Wychodzę z doświadczenia mocarna jakaś. Stalowa. Odrodzona. Z płonącym sercem, ciałem i wielką siłą. Teraz czas na uwalniające emocje łzy. Trzeba pozwolić ciału, sercu i Duszy się oczyścić. Czas na harmonizowane, by wesprzeć się w dochodzeniu do siebie. Grunt to być świadomym i działać, gdy jest potrzeba. Konstruktywnie i przytomnie sobą zarządzać.

Kiedy spadnie deszcz, ziarno musi wykiełkować

Naszym przeznaczeniem jest gwiezdna (kosmiczna) podróż. Ziemia jest poligonem, uczciwie rzecz ujmując. Nie jesteśmy tu jednak zostawieni sami sobie. Takie czasy mamy Kochani. Trzeba zaufać i iść. Przytulam w sercu okaleczonych ziemską drogą nas. Przytulam kobiety, mężczyzn, dzieci, rody, wszelką formę życia. To nie nasza wina. Jesteśmy w świecie zapomnienia. Wybaczmy sobie i zacznijmy wszystko jeszcze raz.

Na koniec słowa Basi Ravensdale: miłość jest motorem wzrostu, siłą przywracającą zdrowie, najważniejszą walutą w kantorach wyższych światów. Miłość uzdrawia. Miłość sprowadza Boskie Światło w nasze ciała. Miłość transformuje ciemność w jasność. Miłość podnosi wibracje. Miłość odnawia naszą energię. Miłość leczy nasze komórki. Miłość sprawia, że wszystko zaczyna się od nowa. Dzięki miłości wszystko staje się możliwe!

Miłość jest językiem naszych serc. Prastarym. Straszym niż Czas i Przestrzeń. Tak starym, jak samo Życie. Mówmy miłością. Ona ma różne oblicza.

Jesteśmy bohaterami. Podnosimy się z własnych doświadczeń i idziemy dalej.

Kocham i doceniam moją rodzinę. Możliwość bycia mamą i żoną. Doceniam ciało. Doceniam życie.

Kocham Duszę, Ziemię i ludzi.

Ahoj z podróży Mistrzowskie Dusze.

Wpisy powiązane:

Ocean PraEnergii - kolebka życia.

Wibracje liczb.

Dialog z przestrzenią.

W Domu Ciała: zapełnić brak.

Potencjał nieprzewidzianych zdarzeń.