Menu
między rozdziałami
źródło: pixers

W życiu muszą być przerwy. Takie przerwy, kiedy nic się nie dzieje, kiedy po prostu siedzisz i patrzysz na Świat, a Świat patrzy na Ciebie./ Carl Renz

Właśnie w takim momencie jestem w tej chwili. Dusza uchyliła drzwi do świata, troszkę tylko i pozwala zaglądać jednym okiem przez szparę.

Czuję się jak małe dziecko; podekscytowana i przerażona jednocześnie. Przerażona bardziej. Do tej pory miałam to szczęście rozwijać się w zaopiekowaniu Duszy, ukryta bezpiecznie w bańce energetycznej. Nadchodzi jednak taki czas, gdy ona pomału zaczyna wystawiać mnie na scenę. Nie mam na myśli popularności, zupełnie mi na niej nie zależy, tylko o wyjście do zbiorowego świata energii.

Ja się boję. Przeraża mnie to, że świat czegoś ciągle ode mnie chce. Przeraża nieskończona rzeka napływu i wołania o pomoc. Już na przedbiegach czuję się tym przytłoczona. Trzeba się poszerzyć. Świat ma wciąż wyciągniętą rękę, bo taki mamy moment na Tu i Teraz. Nasza kolektywna rzeczywistość wymaga pomocy. Będzie brać tak długo, aż się nie rozdasz, nie znikniesz lub sam nie staniesz w masie potrzebujących. Wtedy będziesz w takim momencie, w którym system przestanie cię zauważać i da ci spokój, jako że nie ma już czego brać. Trzeba dbać o siebie. Bezwzględnie.

Sztuka dbania o siebie

Od zawsze miałam problem z pilnowaniem swoich granic, stawaniem w swojej sile i dbaniem o siebie. W tym aspekcie natychmiast odsyła mnie do wczesnego dzieciństwa, do czasu, gdy rodzice, pierwsze osoby nieświadomie programujące system w nas (by była kontynuacja doświadczeniowa) wychowywali mnie tak, bym nie widziała swojej mocy.

Nie mam siedzieć w bańce. Ten czas już minął. Nie mam uciekać do gwiazd. To także nie ten moment. Mam zejść do życia. I na przedbiegach już tego nie chcę.

Prawda jest też taka, że to tylko (i aż) moja ocena, bo tylko ta jest w istocie jedyną realną w mojej rzeczywistości. Każdy z nas przeżywa unikatową podróż przez istnienie. Z niczego też nie muszę rezygnować, a już na pewno nie z siebie, a czasem mam takie poczucie i to jest także wyłącznie moje. Mogę wybierać, dlatego wybaczcie, że nie zareaguję na kolejną prośbę o pieniądze, pytania o każdej porze dnia i nocy. Nie zareaguję na groźby, życzenia zaszczepienia czy zaczipowania, życzenia śmierci, propozycje seksualne, oczekiwania, rozczarowania, osądy, moje lenistwo, wygodnictwo, zachowawczość, pomysły na mnie i na moje życie, posądzenia o diabła za skórą i wszystkie te aspekty trudnego ziemskiego życia, którym mnie hojnie ludzie obdarzają. One są także stałym elementem mojej pracy, jako, że żyjemy w świecie bieli i czerni. Trudne stanowi realną rzeczywistość naszego Tu i Teraz, a świat jest także brudny. Obrzydliwy nieraz. Daję sobie prawo ściągnąć to z pleców, bo w istocie tylko ja mogę to zrobić w mojej rzeczywistości.

Słowa ranią kochani, zanim wypowiem coś w nerwach, staram się najpierw wziąć kilka oddechów. Rozważ to.

Ale...

Jest i druga strona medalu: świat jest też piękny i magiczny, jest mistyczną tajemnicą. Ludzie są kochani i doprawdy niezwykli. Wszyscy. Bez wyjątku, bo w każdym mieszka Bóg, niezależnie jaki to moment drogi i jak wielki sen. Na co chcę reagować: na królestwo, które przychodzi we współistnieniu. Na radość współtworzenia z serca, na pomoc, w której mam moc realnie zadziałać tak, że przyniesie ona, rezultat, bo ktoś chce wykonać drogę. Nie chodzi o to, byśmy siebie wieźli nawzajem na plecach, tylko o podawanie sobie pomocnej dłoni, by dalej samodzielnie ruszyć w rejs. Nie odpowiadam za czyjeś drogi, nie odpowiadam za ten świat, a często biorę na siebie tę odpowiedzialność.

Pomaganie jest radością, jest przygodą. Dzielenie się sobą jest radością. Bycie z drugą osobą jest radością. Jest głębokim spełnieniem serca, gdy można pomóc innej Duszy i cieszyć się jej rozwojem; gdy mam moc podać jej rękę i wesprzeć w drodze do wolności. Służyć drugiemu istnieniu, to najwyższa wartość. Robić to jednak tak, by zachować integralność siebie.

Jestem tu jedną z ośmiu miliardów Dusz.  Jedną z i jednocześnie Wszechświatem w sobie

I kiedy czuję się przerażona, w kucki, jak małe dziecko zalewam się łzami, z dzikim, tępym buntem: ja nie chcę. Dusza opiekuńczo poklepuje po plecach. Płaczę przecież także dla niej. Co moje to jej, co jej, to moje. Z tym już nie dyskutuję.

Żyję pod presją oczekiwań przestrzeni. Czasem przybiera ona na sile i zalewa mnie. Nie tak chcę, aby to wyglądało. Pragnę wolności i lekkości ponad wszystko, to jest głęboka potrzeba serca. Jednak ucieczka od rzeczywistości nie jest drogą, bo to nie jest równowagą. Przestrzeń to bardzo szybko zweryfikuje i przyniesie lustro.

Wymaga się ode mnie czasem bardzo dużo. Widać jestem w stanie temu podołać. Sama z resztą pracować nie będę i nie pracuję. Jesteście Kosmiczne Gwiazdy bardzo potrzebne temu światu. Potrzebne także mi, bym w przerażeniu nie chciała wiać gdzie pieprz rośnie. Jest mi raźniej z myślą, że nie trzeba świata dźwigać samemu, że jesteśmy tu razem, dla siebie, dla innych.

Branie świata i ludzi na swoje barki, branie odpowiedzialności za innych, poświęcanie się i serce, które najchętniej oddałoby wszystko żeby ludziom było lepiej. Mam z tym kłopot od zawsze. Jest czas pracy nad tym w kolejnej odsłonie.

Wedle praw świata energii, a te są przed wszystkim, fakt jest taki, że jeśli ktoś ma czarną dziurę w życiu, która zasysa wszystko, choćbyś tam wlewał bez końca nie zapełnisz jej, to jak próba zapełnienia wiadra, które nie ma dna. Zamęczysz się, a mety nie dojdziesz. Dusza moja, choć już dobrze połączona, jest bardzo uczulona kiedy robię coś takiego. Otwierając się na taką przestrzeń, robiąc łącze emocjonalne, podpinam ją pod to. Dostaję wtedy, bywa surowe lekcje, bo Dusza po prostu o siebie dba. I ma rację. Kiedy w polu energetycznym swoich działań masz tysiące osób, a więc tysiące innych Wszechświatów, Królestw Drugich Dusz, to jest to ogromne morze energii. Są takie Królestwa, w których światło i diamentowe komnaty i są takie, w których jeszcze noc doświadczeniowa.

Chodzi wyłącznie o ciebie w drodze Wszechświatów. Potem można podzielić się sobą. Trzeba robić to tak, by zachować integralność Osobistego Królestwa, by nie szkodzić swojej Duszy rozdawnictwem energetycznym (o tym osobny wpis).

Nie prawda, że masz wszystko rozdać. Możesz pomóc, ale nie musisz, jeśli czujesz, że to wbrew tobie. Sztuka stawiania zdrowych granic, dbanie o siebie, pomoc, gdy możesz realnie to zrobić, bez wikłania się w sytuację drugiego Królestwa. Szczęściem jest mieć w tym trudnym świecie opiekę i wsparcie Duszy.

Cztery magiczne słowa: ja nic nie muszę, kiedy świat ci mówi coś całkiem odwrotnego. To wolność jest. W istocie rzeczy, to nie wina świata, on ma prawo wołać o pomoc. To moje doświadczenie sztuki dbania o siebie. Jedna z najtrudniejszych lekcji naszej podróży przez życie tu. Wszystko zaczyna się we mnie.

Zawsze z podziwem patrzyłam na ludzi, którzy potrafią bronić swojego. Dla mnie to był i czasem wciąż jest mega wyczyn. Kulić się przed czyjąś opinią. Przepraszać za to, że potrzebujesz postawić granicę i jeszcze mieć odwagę by to zrobić. Od tego zaczęła się moja droga i od tego zaczyna się nowy etap. Ten sam zapis w szerszym kręgu naszego istnienia. Mieć ten luz wypowiedzenia, że nie zrobię czegoś dla drugiego człowieka, bo po prostu nie chcę. Bez tłumaczenia się i poczucia winy, a potem rozpamiętywania tego.

Źródło doświadczeniowego kodu

Odesłało mnie wczoraj we wspomnieniach Duszy do początków. Miałam może 1,5 roku, gdy pierwszy raz zorientowałam się, że zrobiłam coś nie tak i mama mnie skarciła. Dotarło do mnie, że jestem niedoskonała, bo skoro ona, twój cały świat i autorytet tak mówi, to wierzysz.

Potem już całe życie będę czuć to piętno i będę szukać akceptacji, której nie dostałam w podstawach swojego życia. Będę starać się zadowolić drugiego człowieka, tak jak starałam się ponad wszystko zadowolić mamę - cały mój dziecięcy świat. Dla jej miłości, dla jej akceptacji byliśmy w stanie zrobić wszystko. Wziąć na siebie wszystko. A byliśmy przecież tylko dziećmi. Cóż - rodzice zapomnieli pierwsi. Taka była umowa. 

Ja nie chcę - buntuje się zapłakane, przerażone dziecko we mnie. Odwagi i do wolności namawia Dusza trzymając rękę na klamce drzwi do nowego. Dzięki ci Duszo, że nie otworzysz ich na oścież od razu. Fala by mnie pewnie powaliła, a przynajmniej solidnie poturbowała. Najprędzej bym ci też pewnie uciekła, gdyby to się stało na raz. Nigdy nie chciałam, by działo się to, do czego mnie prowadzisz.

Dusza dokładnie wie co i jak. Jestem jej kreacją. Dlatego nie wyprowadza od razu do Kolektywnego Oceanu, tylko pozwala zaglądać przez szparę uchylonych drzwi. Wpuści też tyle, ile będę w stanie przyjąć. Można się oswajać. Przekraczać swoje granice, by osiągać wciąż nowe poziomy siebie.

Marzyłam i marzę o dobrym spokojnym życiu, na które się ciężko napracowałam. Marzę o świętym spokoju. Tym czasem Dusza wyciąga w świat z uśmiechem: z niczego nie musisz rezygnować. To wszystko da się połączyć.

W życiu muszą być przerwy. Takie przerwy, kiedy nic się nie dzieje, kiedy po prostu siedzisz i patrzysz na Świat, a Świat patrzy na Ciebie. I takie przerwy będą, abym miała siłę wykonać dla Duszy to, co sobie zaplanowała. Dbam o ciebie mówi Dusza. Wiem i ufam, że tak jest.

Wkurzam się czasem, ale niech tam. Wiem, że to na moją korzyść jeśli zechcę konstruktywnie podejść do sprawy. Pozdrawiam Was najmilej i jeśli czymś was uszczypnęłam w tym wpisie, to się nie gniewajcie, wy mnie tażke szczypiecie. Robimy sobie przysługi w gruncie rzeczy ;) Świat nas po to podszczypuje (a robi to nieustannie) byśmy szli do rozwoju. Stanąć z nim oko w oko nie robiąc nic, to sztuka jest.

Dostaliśmy przestrzeń pod kreację piątego wymiaru i wyżej (poczytasz o tym tutaj) ale pracę stwarzania nowego musimy zrobić sami. Każdy z nas ma różne priorytety. Ja osobiście kreuję przyjazną rzeczywistość i jeden z głównych moich celów: dobre, spokojne życie w połączeniu ze wszystkim i z tego nie zrezygnuję. Jednak rozumiem też, że życie, to także ciemność, więc prawem równowagi trudne może się zdarzać. Jesteśmy wszyscy w różnym momencie swojej drogi na ten czas. Wówczas co? Kluczem jest BYĆ W SOBIE.

W podstawach chodzi wyłącznie o osobistą podróż doświadczenia, natomiast wartością jest też to, co możemy z siebie dać innym. Współistniejemy.

Ps. Mam za sobą pierwszą publiczną rozmowę w Radiu Cenura (można posłuchać tutaj). Nie da się ukryć. Idzie nowe.

Z odwagą w świat.

Wpisy powiązane tematycznie:

W świecie bieli i czerni: zapomniany ból.

W Oceanie Życia: zrozumieć Matriks.

O pomaganiu innym.

W świecie energii: prawa energetyczne.

Budowniczy nowego świata i Boski Wzór.