Menu
pexels

Pierwsze: kiedy zadziewają się we mnie procesy przyglądam im się z uwagą. Ponieważ dzieją się już rzadko, ciekawi mnie, jaka nowa karta Duszy (mnie) odsłoniła się. Drugie: kluczowe jest byśmy pozostawali w równowadze w dobie wzrastającej manifestacji. Przestrzeń jak lustro, natychmiast odbije ci ciebie.

Dla Anielskiej Duszy, dla Ziemskiego Anioła temat pomagania jest jednym z ważniejszych aspektów jego istnienia, ponieważ stanowi naturalną, integralną część osobowości człowieka i źródłowy rys Duszy.

Temat pomagania, bycia dla innych jest regularnie powracającym we mnie obszarem. Branie na siebie ludzi, naturalne współczuwanie z nimi, więc integracja z ich emocjami, tendencja do wchodzenia w ich przestrzeń i sytuacje, rozważanie tego, wymyślanie pomocy, jest obszarem nieustannie powracającym we mnie. Wciąż się uczę tym zarządzać, wciąż potrzebuję prostować i centralizować swoje ja, które nieustannie wybiega ludziom naprzeciw. Jesteś stworzony by pomagać. Poukładanie tego w sobie, wiedza o regułach świata, w którym żyjemy, prawach energetycznych, dobrostanie Duszy, to jest to, o czym regularnie trzeba pamiętać, prostować, by nie brać ludzkich losów i świata na swoje barki, by nie obciążać Duszy, nie rozdawać własnych energii. Nie jesteśmy w stanie zaspokoić głodu tego świata, to nie nasze, a boskie zadanie. Pomagać mamy tak, by zachować wewnętrzną integralność i dobrostan. Dziś o tym jak trudno jest przechodzić obok cierpienia.

W poniedziałek pojechałam do miasta. Idąc chodnikiem, zobaczyłam leżące na uboczu dwa gołębie pisklęta. Gniazdo spadło z wysokości, maluchy wylądowały na ulicy. Rodziców już nie było, porzucili pisklęta, pewnie ze strachu (centrum miasta) i być może też dlatego, że dalsze pielęgnowanie ich nie było dla nich możliwe. Ptaki nie wychowują młodych na chodniku. Jedno z tych piskląt nie żyło, drugie dogorywało z przerażenia, głodu i pragnienia. Rzeka ludzka przechodziła, ale nie pochyli się nikt.

Przechodząc, obok, kombinowałam, że pójdę do sklepu po karton i zawiozę ptaki do niedalekiego gabinetu weterynarza, gdy Dusza pozwiedzała: zostaw, nie przeżyją. Matka Natura dokuje selekcji. Wiecie, jak trudno było mi pójść dalej? Już trzeci dzień, gdy o tym rozważam. Mam dystans. Przerabiałam temat z mysim niemowlęciem i wiem, że kiedy Dusza mówi zostaw, to tak trzeba zrobić, choć głowa i emocje podpowiadają inaczej.

Przestrzeń natychmiast odbija to, w czym w sobie jesteś

Dzień później na sesji z Duszą, kolejny Ziemski Anioł z rozproszoną Duszą, żyjący dla innych, z wrośniętym programem pomagania. Opowiedziałam o poniedziałkowym zdarzeniu osobie podobnej mi, jednak widziałam, że nie mogła uwierzyć, że poszłam dalej. Widziałam w niej, jak w lustrze moje wyrzuty sumienia i wojnę dziejącą się w mojej głowie. Energia natychmiast się widzi i łączy, jeśli jest ku temu zaproszenie. Czułam w przestrzeni oskażenie. Energie zagrały z moim zamieszaniem w tym obszarze i pytanie: a co, gdyby to był człowiek?

I niby wiem, że widzimy fragment, wycinek rzeczywistości, ten akurat właśnie, tu na chodniku. I niby mam perspektywę nieskończoności Wszechświatów i nieśmiertelności Energii Życia, która przybiera nieustannie nowe formy (oblicze Boga) a jednak. W mojej głowie (w sercu spokój) toczy się spór i to już trzeci dzień. Techniki uwalniania nie działają, zatem wiem, że to proces, wewnętrzna robota, w której potrzeba poukładać w sobie kolejne poziomy. Do mojej głowy nalał się program pomagania osoby spotkanej na sesji, powodując zmącenie spokoju umysłu (zaburzona równowaga). Obserwuję w spokoju. Wiem, że kiedy uświadomię i poukładam w sobie wszystko, co jest do zrobienia w tym obszarze, sprawy się wykrystalizują, a harmonia powróci.

Jeszcze tego samego dnia kolejne oskarżenie (odniesienie do postu na grupie fb): nie jesteśmy wysokowibracyjni, jeśli jemy masło, zabierając krowom mleko, korzystamy z krzywdy innych istnień. Nie mam siły tłumaczyć po raz kolejny, że nasza wibracyjność nie zależy od tego, co jemy, (choć może być częścią składową) a od od rozwoju naszej Duszy. Nie rozumiemy, że przejawiamy w sobie stan Duszy. I jeśli ona będzie miała kłopot z naszym nieprawidłowym żywieniem, to nam je zmieni. Nie chce mi się tłumaczyć po raz kolejny, że życie ma być nieograniczonym przepływem, ze wszystkim co jest, także z akceptacją, że żyjemy w świecie, w którym w naturze panują określone zasady. Zamiast tego jest moje twarde, zbuntowane (do uporządkowania): nieprawda i agresja piszącego. Nie podejmuję dialogu.

Wewnętrzna wolność: pokora i szacunek wobec przepływu życia w takiej formie, w jakiej ono się dzieje.

Nie mam siły tłumaczyć, że jeśli ktoś nie je produktów odzwierzęcych, to jest to kwestią jego wyboru, to którego ma prawo. Jest wolny od programu cierpienia zwierząt, gdy akceptuje, że inni mogą mieć inaczej. Jednak jeśli zwalcza drugiego, ponieważ to co robi, jest niezgodne z jego wizją świata, to jest to przemoc, więc klatka programu.

Wody mojego umysłu zmąciły się. I świdrujące pytanie: co, gdyby to był człowiek? Dusza odpowiada: A był? I w czym człowiek jest lepszy od gołębia, że jednemu trzeba pomóc, a drugiego zostawić? Odpowiedzi nie mam, gdy pokazuje mi swoją perspektywę i perspektywę Boga, wobec której wszelka dyskusja nie ma sensu. 

(...)

W drodze powrotnej poszłam dookoła, Nie chciałam patrzeć na gołębie pisklęta i ich dramat. Umysł mówi: uciekłaś, porzuciłaś, odwróciłaś się, wyparłaś, stchórzyłaś. Uciekasz od życia, gdy widzisz zło. Serce milczy zanurzone w swoim Świętym Boskim Teraz. Dusza patrzy na człowieka i nie mówi nic. A ja czuję, że mam prawo uciekać, mam prawo decydować, co chcę widzieć. Tylko to czasem trudno pogodzić z praktyką życia. Ziemskiego życia. Nieustanna sztuka balansu i nieustanny wewnętrzny wiatr. Tak dzieje się rozwój.

Waga wewnętrznej harmonii

Trzeba wrócić do harmonii, inaczej zaczną przypływać dalsze zdarzenia. Nie jestem odpowiedzialna za świat. Jestem odpowiedzialna za swoją przestrzeń, za to co kreuję, za najbliższych i to dlatego, że tego chcę, że są dla mnie ważni. Pomogę i pomagam tak, by sił na to wystarczyło przez kolejne czterdzieści lat. Mam tu żyć i mam się cieszyc spełniem (Duszy). Tego Bóg od nas chce. Jeśli każdy z nas weźmie odpowiedzialność za własną przestrzeń, razem stworzymy nowe zbiorowe.

Człowiek nieustannie stawia w sobie tamy, stawia tamy życiu, szarpiąc się w swojej głowie, emocjach, działając przeciw sobie (także nawzajem). Jak łatwo jest nam oskarżać (nakładać na kogoś swoje projekcje) jak łatwo wydawać opinie. Ludzie są w stanie pozabijać się za przekonania, które są niczym innym, jak programami emocji i myśli. To absurd. To jak walenie głową w mur. Przed nami, jako ludzką zbiorowością dekady pracy.

Kto się uwolnił, czuje naturalną potrzebę wycofania się ze zbiorowego chaosu.

Nieświadomość, oddalenie od Boga są źródłem cierpienia. Dla naszych Dusz najpierw. W taką regułę gry zdecydowaliśmy się wejść, by doświadczyć swojego zaprzeczenia i odnaleźć w nim siebie.

Puszcza program przymusu pomagania, którym Dusza jest zmęczona od wcieleń. Dobrze by było, gdyby pomaganie było naturalnie realizującą się, wypełnioną Bogiem radosną przestrzenią. Ekscytującą podróżą odkrywcy i badacza Życia. Chcemy być wolni. Chcemy być Ziemską Rodziną we Współistnieniu.
 
Wybieram dobro, spokój, harmonię, równowagę, akceptację, współistnienie, miłość, braterstwo, przyjaźń, szczęście, (s)pokój. Wybieram, bo mogę i zamierzam z tego prawa korzystać. Bardzo dobrze. - mówi Dusza z powagą.
 

Lekcja odrobiona, pewnie nie ostatnia w tym obszarze.

 

 

Ps. W temacie: pięćdziesiąt sekund filmu (obejrzysz go tutaj) a jaka nośność. Znać doświadczenie Mistrza:

1. moje życie nie jest o innych, moje życie jest o mnie.

2. Przywilej decydowania o tym, jak chcę się czuć zostawiam sobie, nie innym.

3. Czy nie jest nieskończoną niewolą, gdy inni decydują o tym, jak się czujesz?

 

Pozdrowienia.

 

 

Poczytaj także wpis o utulaniu się i jedności w Polu Matki Ziemi  i rozmowę z Mamą Ziemią.