O wielkim NIE WIEM, które jest źródłem radości.
Dusza powiedziała: Czas dla Ciała na Dom Światła. Ono na to zasługuje.
Płynę. Niby wiem dokąd, ale jakby wcale nie. Tak jest zawsze, gdy się wchodzi w nowe. Jest czyste TERAZ. Stara wiedza odpadła, albo zintegrowała się do kompostu doświadczeń, który zawsze jest bazą pod nowe, a nowe właśnie się stwarza. Jestem więc w pustce drogi, między rozdziałami. Nim wejdziemy, musimy być gotowe. Jestem przyzwyczajona do momentów zawieszenia. Przechodziłam je wielokrotnie, będąc w stanie 'pomiędzy', w przeskoku do kolejnego rozdziału, czy to osobistego, czy drogi Duszy, choć to i tak zawsze stanowi całość.
Zatem jest transformacja. Dokąd ona prowadzi? Wypada zaufać. Sprawy jak zawsze objawią się o czasie, tak w ciele jak i w powołaniu Duszy. Od początku drogi trzeba było wiary i zaufania, co szlifowałam w sobie długo. Tak jest nadal, choć po latach poziom świadomości zupełnie inny.
W stanie przechodzenia
Na momentach podróży 'pomiędzy' chciałam się dzisiaj skupić. Opowiedzieć o tym, że nasza odpowiednia postawa w tym czasie (tak jak Dusza pokazuje) wspiera ją /nas w podróży ewolucyjnej. Choć stany przejścia mogą wydawać się zawieszeniem w próżni, gdzie nic się nie dzieje (odczuwanie zatrzymania) są bardzo ważnymi momentami transformacyjnymi. Głębokie poczucie, że jest dokładnie tak, jak ma być, jest potwierdzeniem właściwości drogi.
Jakie jakości wpierają Duszę w tym czasie? Po pierwsze zaufanie i wynikające z niego odpuszczenie. Zaufanie jest niczym innym jak powierzeniem się Wielkiej Sile Życia. Ufności, że ona opiekuje się nami, jak Wszystkim tutaj. Opiekuje się samą Matką Planetą i życiem na niej. Czym jest ta Siła? Myślę, że jest Wolą Boga, a jedną z jej podstawowych jakości jest nieustanny Rozwój. Jesteśmy w tym zanurzeni, tak w skali kosmicznej, galaktycznej, ziemskiej, Duszy, jak i jednostkowej. Zanurzeni niczym w Wielkiej Macicy Życia. Wszystko nieustannie się rozwija. W momentach 'pomiędzy', lubię myśleć (i tak czuję) o zaopiekowaniu właśnie przez tę Boską Jakość, w którą, razem z Duszą jesteśmy wrośnięte, tak, jak nieskończona ilość innych Iskier Życia. Czujemy się wówczas integralną częścią Boga. W zaufaniu daję się ponieść Nurtowi Istnienia.
Z zaufania wynika odpuszczenie. Nie zawsze wszystko trzeba wiedzieć, czego bardzo często chce nasza głowa. Zaufanie = odpuszczenie. Czasem najlepszą formą działania jest właśnie odpuszczenie i popłynięcie z nurtem zmian. Warto to robić m.in. po to, by strukturyzowaniem zdarzeń w myślach, emocjach i działaniu (wkładanie w tory myślowe, emocjonalne, automatyzmy działania) nie przeszkadzać Duszy w podążaniu do ewolucyjnych celów. Tak to jest w tych czasach, że ona musi pociągnąć za sobą człowieka.
Poprawa wewnętrznych jakości, rozwój, regulacja życia, są potwierdzeniem tego, że zmierzasz w dobrym kierunku.
Wspierając Duszę
W stanach przejścia, które często charakteryzują się jakością 'nie wiem', warto utrzymywać spokój, wiarę, optymizm, radość życia, wewnętrzną harmonię, wyciszenie i ciszę codzienności. Oczywiście na ile to możliwe, ponieważ żyjemy w energetycznym tyglu. Chodzi o to, by zadbać o jak najbardziej sprzyjajcie warunki do transformacji. Wiadomo, że to co materialne, co gęste, jest tu na Ziemi dla Duszy najtrudniejszą przestrzenią do zmiany. Od jej siły manifestacji, od witalności, zdrowia, sprawczości wynikającej w podstawach z dobrego energetycznego zasilania (źródła energetyczne) w głównej mierze zależy powodzenie drogi. Człowiek jako materialny, jako siła sprawcza Duszy w tu i teraz, jest bardzo ważnym aspektem jej ziemskiej podróży. Trzeba współpracować na ile to możliwe i na ile jesteśmy z Duszą w kontakcie (połączeniu). Droga czucia, serca, ciała, intuicji, wewnętrznej mądrości, są kierunkiem do niej.
Przejście transformacyjne, w którym jestem od miesięcy, często bywa stanem 'nie wiem' i zawsze stanem 'teraz'. Widzę, że istotne dla Duszy jest utrzymanie człowieka/ ciała w ciszy przestrzeni, by mogła w sposób niezakłócony przeprowadzać swoją drogę zmian. Staram się zatem wspierać ją w ciszy codzienności. Staram się być w nieustannym kontakcie z ciszą w sobie W wewnętrznym zanurzeniu. Staram się stwarzać sobie jak najwięcej ciszy w przestrzeni życia. Szukam spokoju, harmonii wewnętrznej i zewnętrznej. Zanurzam się w przyrodzie, która jest czystą obecnością życia Matki Planety. Robię to także ze względu na transformację ciała (ziemia karmi ciało). Te jakości odpowiadają mi teraz najbardziej. Nie uprawiam praktyk duchowych, czasem słucham relaksacyjnej muzyki. W prostocie jest największa siła. Zen codzienności jest tym, co mnie buduje. Każdego dnia dbam, by znaleźć przestrzeń, na spotkanie w sobie i ze sobą, z Duszą, z życiem. Zaczynam rano (praktyka świadomych poranków w ciszy i bliskości Duszy) co centralizuje i ustawia mi dzień. Tym samym kończę, by dzień poukładać i zharmonizować. Utrzymuję balans pomiędzy energią, a materią. W drodze rozwoju nie odklejam się od życia, ono zachwyca mnie coraz bardziej. Jestem człowiekiem, żyjącym w konkretniej rzeczywistości, opartej na konkretnych zasadach. Trzeba to uznać, trzeba tu być przytomnie.
Energie, które każdego dnia wydaję z siebie, są pokarmem Duszy. Zatem co mogę zrobić, żeby już TERAZ być szczęśliwą? Małe, codzienne kroki prowadzą do rzeczy większych. Dlaczego warto jest na co dzień dbać o równowagę energetyczną, a nawet wysokie wibracje? Bo to zasilanie Duszy, ale także ciała, serca, myśli, czyli człowieczeństwa. To w czym na co dzień funkcjonuję, w jakich jakościach energetycznych bytuję, może Duszę wspierać lub osłabiać. Praktykuję radość drobnych, codziennych czynności i chwil, zgodę wewnętrzną, nasycanie się pięknem życia, bycie w świadomości, otaczanie się ciszą, wzruszeniem, zachwytem, bliskością z Duszą. To wystarczy, to już i tak dużo, jak na zbiorowe jakości, w których żyjemy. Czym karmisz na co dzień swoją Duszę w myślach, emocjach, działaniu? Czym karmisz SIEBIE? Wspieraj swój rozwój. Zbieraj codziennie drobne ziarenka radości, wdzięczności, szczęścia, a wkrótce ujrzysz, że staną się one twoją naturalną barwą.
Teraz
Tym razem w staniu pomiędzy rozdziałami, mam radość i ekscytację niewiedzy. Radość i ekscytację wchodzenia w NOWE. To jest w jakiś sposób dziecięco niewinne. Znowu są sny na wysokościach. Znowu nie wiem, jak się tam poruszać. Czy to moje, czy Duszy? Co z tego, nauczymy się. Nurt Życia o nas zadba. Bo zawsze dba, nawet jeśli gadająca głowa temu przeczy. Swoim gadaniem nie ma już wpływu na mnie i moje działania. Zresztą coraz częściej po prostu nie myśli, tylko jest ciszą. Wewnętrzny obserwator znacznie urósł w siłę i nadal się rozwija, osiągając kosmiczne perspektywy, łącząc się z perspektywą Duszy. Razem daje to obraz życia oglądany z dystansu albo z kosmicznych wysokości, jakby na obrzeżach Ziemi, albo poczucie widza oglądającego ziemski spektakl, w którym bierze się udział, czasem w sposób mniej lub bardziej zaangażowany.
To jest nieraz bardzo zabawne, gdy zdarza się uczestniczyć w jakiejś życiowej dramie, czując w środku śmiech Duszy. Dystans człowieka do siebie i życia daje, jej możliwość wentylowania ziemskiej gry.
Pozdrowienia.
Ps. Dobre wewnętrzne jakości, osobiste zen, jest tym, co naoliwia tryby transformacji, dając lekkość działania i przepływu.
Ps.2 Praktykujmy wewnętrzne zen. Duszę bardzo wspiera, gdy nie karmimy jej na co dzień smogiem człowieczeństwa (zintegrowane myśli, emocje, wpływy zewnętrzne). Działajmy w sobie tam, gdzie wewnętrznego zen nie czujemy. A jeśli zdarzy się sztorm, wykonajmy pracę, by jego przyczynę w sobie zneutralizować, by stać się znów gładką taflą jeziora zdarzeń, na co przestrzeń prawem rezonansu nam odpowie.
O jakości wewnętrznego zen i jego obecności w ciele wpis następny.
Poczytaj także:
Stan JESTEM - ku boskim horyzontom.
Zen ulicy, czyli mistrzostwo wykształcone w toku życia.