Menu
w drodze do ciała

To jest taki moment, gdy czuję sercem, że warto wysłać w przestrzeń trochę słów wsparcia.

Przedwczoraj Dusza zapytała: ufasz mi? Ciało będzie wariowało, ale ostatecznie wszystko stanie w krystaliczności. Kiedy ona tak mówi, znaczy, że czeka mnie trochę zawirowań w ciele. Z Duszą, z jej wsparciem, zaopiekowaniem, w bliskim towarzystwie łatwiej to znosić.

Wygląda na to, że najbliższy rok może być trudny pod kątem ciała. O tym, że wejście na kolejne piętro energetyczne oznacza dalsze przyspieszenie i zaawansowanie procesów, nikogo za specjalnie przekonywać nie trzeba. Mamy okazję obserwować to od przynajmniej 2020 roku. Transformujemy się, nie tylko w oczyszczeniach (uzdrowieniach) na poziomie energii doświadczeń, przebudowie umysłów, serc, rozliczania dróg Duszy. Wyraźnie i to z każdym rokiem coraz mocniej, do procesów dołącza ciało. Przechodzę te ścieżki. Zmiany w ciele są chyba najtrudniejsze, a na pewno mają dużo bardziej dotkliwy charakter, bo dotyczą życia bezpośrednio. Mawia się: dopóki zdrowie jest i siły są, wszystko da się zrobić. Ze zdrowiem i siłami bywa różnie w ostatnich latach.

To jest widać wyraźnie po obłożeniu u lekarzy i zwiększonym ruchu w szpitalach, Mam okazję ostatnio bywać w tych instytucjach, więc widzę. Jest zwiększony ruch u terapeutów. Fakt dotyczy nie tylko dorosłych, ale i dzieci. Tak będzie przez najbliższe lata, dlatego trzeba sobie radzić. Musimy przejść tę ścieżkę. Nie da się pominąć tego etapu. Nasze ciała muszą przejść transformację i nie wykluczone, że czasem trzeba będzie coś ciąć, by móc dalej sprawnie żyć.

Niczym kochani nie odbiegam od tego co w zbiorowym. Ani ja, ani domownicy. Puściłam już wewnętrzny ścisk, żal przed utratą tego, co zawsze do tej pory było – zdrowia, młodości. Moje ciało się zużywa. Stawiam się do tego. Czy będzie dobrze? - mam taką nadzieję i tak też mówi Dusza.

Ktoś powiedział: chcą ci odebrać twoje. Ale co jest moje w tym świecie? Co mam na stałe będąc na przystanku Ziemia. Ciało? Ono nie należy do mnie. Mam jedynie zaszczyt pożyczyć je od Mamy Ziemi, być szczęśliwym użytkownikiem powłoki, którą dane mi jest nosić na czas jakiś tylko. Co należy do mnie? Nawet Dusza ma mnie. Co mam? Więź z Bogiem. Wszystko inne jest przejściowe. Zdanie sobie z tego sprawy, stanięcie w dystansie, akceptacji, daje wewnętrzną zgodę, a ta jest wolnością.

Czy to oznacza, że mam już nic nie robić? Życie nie zwalnia mnie z obowiązku dbania o siebie, ciało, bliskich, choć ma się czasem szczerze dość. Chciałbym przeżyć swoje bycie tu jak najpiękniej i najowocniej. To w dużej mierze zależy ode mnie. Kreujemy, tworząc Tkankę Istnienia.

W drodze do ciała

Czekają nas transformacyjne trudy ciała. To już trwa. Ono będzie się sypać, a potem zdrowieć, co może trwać miesiące. Czasem niemoc i wycofanie, czasem loty wysokie i boski haj. My się zmieniamy, bo Matka Ziemia się zmienia. Ona, jeśli pośledzić trochę wiadomości, przeżywa także nienajłatwiejszy czas. Zawirowania pogodowe, trzęsienia, żywioły, wymieranie gatunków, przemieszanie wszystkiego, świadczy o tym, że i ona polega transformacji na poziomie fizycznym. Trzeba się ustawić w cierpliwości i w dobrym podejściu do siebie. Trzeba sobie poradzić najlepiej jak to jest możliwe w swojej własnej drodze, w drogach najbliższych. Wiele osób, z którymi rozmawiam czuje intuicyjnie, czy świadomie wie o zmianach, o czasie turbulencji, przestawień, stawania świata na głowie. Do tego nie trzeba być przebudzonym, by widzieć, że coś się dzieje. 2019 był ostatnim rokiem starej rzeczywistości.

Myślałam, że będę mogła z nowym etapem ruszyć do manifestacji zadań, a teraz nie wydaje mi się to już takie oczywiste, ponieważ najpierw CIAŁO. Gdy ono dołączy do stanu unii, wszystkie parametry człowieczeństwa zgrają się w stan źródłowej harmonii i nastąpi krystaliczność. To będzie moment, w którym pojawi się miejsce na przejawienie boskości. Wtedy zmiany transformacyjne będę miała za sobą. Ruszę do manifestacji. Przygotowujemy siebie dla boskiego światła.

Widzę wyraźnie, jak wraz z procesami osobistego rozwoju, kolektywne przestawienia mają na mnie coraz mniejszy wpływ. Istniejesz we własnej suwerennej przestrzeni, której celem i przeznaczeniem jest zjednoczyć się z Bogiem. Wówczas jesteś już poza, będąc jednocześnie zanurzonym, w życiu jak nigdy dotąd. To kwestia najbliższych 2-3 lat w moim przypadku. Wszyscy jesteśmy w różnych etapach.

Przestrzeń jest pulsowaniem

Chodzi o to by płynąć z nurtem, który jest pulsowaniem (sprężenie-rozprężenie, przypływ-odpływ, ruch-bezruch, czas poszczególnych faz rytmu jest względny). Trzeba nauczyć się to wyczuwać (czytać). Kiedy energia stoi, warto jest także przystanąć, gdy płynie – działać. Jeśli będziesz chciał coś zrobić, kiedy przestrzeń jest w zatrzymaniu lub zwolnieniu, będzie cię to kosztowało znacznie więcej wysiłku (szarpania) a efekty mogą być niezadowalające lub żadne. Oddech. Życie zen, to życie bez spięcia. Życie uważne, to życie w wyczuciu siebie i przestrzeni. Życie z poziomu serca, to życie zgodne ze sobą.

Trzeba wziąć pod uwagę, że ciało może się sypać. Dzięki Bogu nie żyjemy w średniowieczu, w dobie rozwoju mamy możliwość szukać pomocy. Potośmy ewoluowali cywilizacyjnie, aby wszytko co zdołaliśmy wymyślić/ wynaleźć służyło nam do dobrego życia. Medycyna także.

Drogą wewnętrznych procesów ostatnich miesięcy, pogodziłam się z tym, że ciało się starzeje, zużywa, nie nadąża, boli. Pogodziłam się z jego niedoskonałością i gęstością. Jednocześnie nabrałam jeszcze większego szacunku do jego niezwykłości. Mam potrzebę dbać i opiekować się sobą. Ciało naprawdę jest świątynią. Nie jestem w stanie działać mu naprzeciw i to się ciągle wzmacnia. Na tym etapie najważniejsze, by ciało czuło się swobodnie. Zauważyłam od pewnego czasu, że cokolwiek robię z ciałem, chodzi o to by nie wprowadzać go w stan stresu. Łagodność jest kluczowa. Każdy z nas ma swoją unikatową drogę do ciała, ponieważ każda historia doświadczeniowa ciała jest inna (m.in. droga Duszy, ród).

Kocham siebie tak, jak jest, a bywa do bani. Kocham życie takie jakie jest, a bywa, że przyprawia o płacz. Nadal i niezmiennie uważam, że jesteśmy bohaterami.

Na ile to możliwe, postępujmy w zgodzie ze sobą.

Ps. Kwiecień niesie nowe. Czekamy do końca miesiąca, aż energia się uspokoi (poukłada) i jedziemy dalej. Wszelkie niemożności są teraz bardzo możliwe. W czas przestawień energetycznych w przestrzeni, ciało nie chce wychodzić na dwór. Przestrzeń jest piękna, ale zbyt ostra, gwałtowna, za mocna. Ciało pragnie łagodności, ciszy, wewnętrznego otulenia, stworzenia mu komfortowych warunków do transformacji i regeneracji.

Kolejny etap energetyczny otwiera nam nowe możliwości, nie tylko na skalę osobistego życia, planetarną, ale także kosmiczną.

Jest wiele ścieżek, wszystkie dokądś prowadzą.. Mając nieograniczone możliwości, stań w Ciszy Serca i posłuchaj głosu Duszy w sobie.

Nawet jeśli życie mąci wody, a to naturalne, niech w Tobie będą one spokojne. Tego życzę nam wszystkim.

W bezczasie i bezmiejscu. Jest mi tu bardzo dobrze. Korzystam. Do gry trzeba będzie z całą pewnością powrócić.

Nie poddajemy się. Nie po to tu przyszliśmy.

Pozdrowienia.