Menu
Droga ciała do zdrowia: najpierw energia.
foto: Sylwia Franas, na zdjęciu Martyna

To były intensywne trzy tygodnie. Domykała się droga wyjścia z ziemskiej nauki, otwierał się jednocześnie nowy rozdział bycia tutaj w stanie osobistego mistrzostwa. Tu aktualnie przyszło nam być w niekończącej się kosmicznej podróży Duszy przez Istnienie. Czas popracować dla Boskiej Kreacji. Wszytko, co istnieje musi ewoluować. To naturalne.

Drogę Duszy na Ziemi można podzielić na trzy etapy: czas doświadczania, czas integracji/ rozliczania/ wychodzenia z ziemskiej gry i czas bycia tutaj w stanie źródłowego światła. Weszłyśmy z Duszą w trzeci etap naszej ziemskiej przygody. Czeka nas nauka i ewolucja na nowym poziomie: osiągnęłyśmy osobiste mistrzostwo tutaj. Połączyłyśmy się z ciałem światła i weszłyśmy do wymiaru Mistrzów. Jesteśmy jeszcze bobaskami w tym aspekcie, dlatego czeka nas nowa nauka i dalsza ewolucja. Zostają nam także przydzieleni nowi opiekunowie i nauczyciele. Ale po kolei.

Ziemska droga

Podróż do zjednoczenia, powrót do domu boskości w sobie z ziemskiej gry w oddzielenie może się rozpocząć z trzech poziomów: świadomości, serca lub ciała. Zależy, z której strony zawoła nas Dusza, Dom Duchowy lub sam Bóg. Moja droga zaczęła się od wołania Duszy w sercu. Potem była droga świadomości, teraz nadszedł czas na ostatni element: dom ciała. Jesteś Unią zjednoczenia Ciała, Umysłu i Ducha. Ostatecznie w drodze rozwoju i ewolucji Duszy w ziemskim doświadczeniu ma dojść do stanu równowagi pomiędzy tymi aspektami istoty ludzkiej, byś mógł ujrzeć siebie w postaci boskiej. Ta w istocie rzeczy jest twoim naturalnym (źródłowym) stanem. Zabawa w ziemską grę polega na doświadczeniu rozwarstwienia = zapomnienia źródłowej jedności w tobie. Wchodzicie tu w nieświadomość, doświadczacie, a następnie drogą integracji spolaryzowanych doświadczeń (plus-minus) wracacie do postaci boskiej pełni. I to jest koniec gry. Można się wówczas poświęcić innym zadaniom: pracy, spełnionemu życiu, radości istnienia i co tam jeszcze Duszka zaplanowała na czas, kiedy się już uwolnicie z ziemskich reguł doświadczana.

Powrót do Domu Ciała: po pierwsze energia

Myślałam Kochani, że mam kontakt ze swoim ciałem. Spotkanie i praca z Martyną pokazały mi, że jednak niewielki. W najlepszej opcji można by to określić na poziomie może 30tu %. Dopełniło się to, co miało być, spełniło swoją rolą i czas był wejść na nowy poziom.

Mniej więcej od płowy sierpnia, kiedy skończyły się przepływy bramy lwa. Zaczęłam zauważać, że moje ciało jest męczliwe, bez energii, jakby wyłączone. Zauważyłam także, że lewa strona ciała jest energetycznie cięższa, przesunięta do tyłu. Prawa lekka, albo jakby wyłączona, nieobecna. Nie potrafiłam zinterpretować tego stanu: czy to lewa (żeńska) połowa jest ciężka i pokazuje mi coś do pracy, czy może prawa (męska) jest tak lekka albo wyłączona. Zastanawiało mnie to, że nie mogę z prawą stroną ciała nawiązać kontaktu. Tak jakby jej nie było, jakbym miała tylko pół ciała. Zauważyłam także, że zaczęłam bardzo puchnąć, a mój cykl rozregulował się. Bywało już tak, więc sądziłam, że to transformacyjne - i pewnie po części tak było/ jest. Natomiast zawsze i przede wszystkim moje pokazuje mi mnie.

Czułam, że na ten moment doszłam pod ścianę swoich możliwości. Czekałam na dalszy ruch i prowadzenie Duszy.

Jak to się stało, że trafiłam do Martyny na zabiegi, właściwie nie wiem. Znamy się od pięciu lat. Poznałam ją na początku swojej drogi z Duszą, ona od razu wiedziała, że będziemy współpracować. Martyna ma doskonałe widzenie pola drugiego człowieka, a że obie jesteśmy w temacie, wiem że robi swoją pracę porządnie, a dodatkowo teraz jeszcze i przepraktykowałam. Martyna zajmuje się holistyczną pracą z ciałem i energiami człowieka. Ma swój gabinet, pracuje tez zdalnie na matrycach energetycznych. Martyna budzi ciało do życia, ściągając z niego zapisy doświadczenie na poziomie pamięci komórkowej, odblokowuje przepływy egnergetyczne organów w ciele, uzdrawia energią źródłową, zamienia starą matrycę ciała 3D na nową, dostosowaną do obecnych czasów.

Ciało nowych czasów

Widzę wyraźnie, że oprogramowanie na matrycy ciała, które dostajemy w tej chwili jako ludzkość, jest oprogramowaniem przejściowym w drodze do stanu ostatecznego, który osiągniemy za kilka(naście?) pokoleń. Każde następne rodzić się będzie z coraz lżejszymi energiami ciała. Duszka mówi, że to co zostało nam dane teraz, jest matrycą przejściową na czas uzdrawiania. Potem dostaniemy końcową matrycę fizycznego ciała, dostosowaną do obecnego momentu ewolucyjnego ludzkości. W drodze ewolucji ludzkość stanie się czystą energią o bardzo lekkim fizycznym, a raczej duchowo-fizycznym ciele odżywiającym się światłem słońca i polem Ziemi. Nie będziemy jeść, a zasilać się energią i porozumiewać telepatycznie. Z naszej perspektywy tu i teraz to jeszcze odległy czas drugiego lub trzeciego stulecia XXI wieku. Rok 2021 jest początkiem pracy ludzkości z ciałem. Nie możemy przejść do nowych jakości istnienia z tak obciążoną fizycznością. Ona się tam po prostu nie utrzyma. Dlatego wszystko jest procesem i trwa w czasie, abyśmy mieli szansę rozwoju.

Zamiany zachodzą najpierw w energiach

Tam jest początek wszystkiego. Kto to rozumie, ten w domu. Moja droga z Duszką rozpoczęła się właśnie od poziomu energii, ponieważ Dusza jest energią. Dlatego cokolwiek robię, zaczynam na poziomie energii, potem manifestuje mi się to w materii.

Otworzyłam na blogu osobną podzakładkę, gdzie będę umieszczać wpisy z drogi ciała do zdrowia. Dziś jedynie sygnalizuję zdarzenia ostatniego czasu. Będę wielokrotnie jeszcze rozwijać temat. Sprawy opiszę tygodniami, aby relacja była w miarę spójna i zwięzła. Wiedzę i uświadomienia zdobyte w każdym tygodniu procesów opiszę w osobnych artykułach.

Tydzień I – przebudzenie i powrót do świadomości ciała.

Do Martyny trafiłam w stanie przejścia pomiędzy matrycami ciała fizycznego. Martyna była zaskoczona, tym że energetyka fizyczności jest na poziomie człowieka bliskiego śmierci. Przepływ energetyczny gasnący, jedynie serce rozbuchane źródłowymi energiami. Nie jest to stan równowagi. Ciało się zapadało. Pierwszym etapem pracy była praca głównie na nerkach i na obudzeniu przepływów w miejscu, gdzie gromadzi się nasza energia życiowa. Niepracujące nerki, to niski poziom sił witalnych ciała. I takich też nie miałam. Skupiona na działaniu sercem, na jego źródłowym blasku, nie dostrzegałam tego, że moje ciało (inne organy) miały się coraz gorzej. Wyziębione ciało - dobiłam półroczną surową dietą (nie dla mnie jak widać, bo każde ciało jest inne) która mi wyprowadziła resztki ciepła z nerek, a tym samym energii życiowych z ciała.

Aktualnie pracuję nad tym, żeby utrzymywać przepływ energetyczny i dogrzewać, dbać o nerki (o metodach opowiem w kolejnym wpisie), ponieważ jeśli one dojdą do stanu swojej homeostazy, uruchomione zostaną mechanizmy naprawcze ciała. Nerki, to ośrodek energii życiowej w nas. Na ten moment w mojej sytuacji (a każda jest indywidualna) są centrum moich działań ku uzdrowieniu. Objawy zatrzymanych nerek w moim przypadku: gromadzenie wody w ciele, marznące stopy, wewnętrzne zimno.

Po pierwszej sesji z Martyną, gdzie na etapie embrionalnym czyściłyśmy wykluczenie i niechęć do bycia w tym świecie (niechęć do życia, niechęć do ciała, będącą najpierw wynikiem doświadczeń Duszy, a wzmocnioną jeszcze od rodziców) Dusza zabrała matrycę ciała fizycznego najpierw do Boga, na uzdrowienie, a potem gdzieś do przestrzeni, gdzie była ona uzdrawiana, oczyszczana i reperowana (zniszczenie doświadczeniem). Martyna otworzyła ten proces, uświadomiła mnie co do stanu faktycznego, bym mogła aktywnie wspierać ciało i pomagać Duszy w działaniach. Świadomość jest kluczem. Jeśli ją masz, możesz ukierunkować i sprecyzować swoje dążenia.

Tydzień II – zobaczyć swoje ciało. Mama i Tata. Nowe połączenia energetyczne.

Energia fizycznego ciała, jego rozwoju, tężyzny, dobrej kondycji, to energia przejawienia – czyli energia męska. Tę energię dostajemy w spadku z linii męskiej czyli od taty.

Wykonałam już bardzo wiele pracy w energii żeńskiej, z mamą, w rodzie kobiet. U Martyny procesy na żeńskości, linii kobiet dopięły się na jakimś ostatecznym poziomie, a puzzle zrozumienia poskładały się w całość. Ruszyły też wreszcie procesy po stronie pierwiastka męskiego. One zapisane są w ciele fizycznym, więc bramą do nich jest ciało (oba pierwiastki mamy w sobie). Wyłączona prawa strona (ciało pięknie przemawia) to była informacja o odciętej relacji z ojcem. I fakt: niewiele pracowałam z tą strefą podczas procesów uzdrawiania. Dziś rozumiem, że to było zamknięte z decyzji Duszy, która tę przestrzeń pozostawiła na koniec drogi, kiedy będę zaawansowana w samorozwoju (bardzo trudna przestrzeń doświadczeniowa). Krzywda od rodziców – kto jej nie doświadczył - ani to dobre, ani to złe - ot Ziemia. Wszyscy jesteśmy tu uwikłani. Jeśli mój tata nie dostał, to nie da mi. Miałam trudne dzieciństwo, relacji z pijącym tatą właściwie nie było, zatem nie było relacji z ciałem, którego, tak poza tym  nie akceptowałem już na poziomie zejścia na Ziemię. Z chmur tu jednak nie spadamy. Trzeba się urodzić w ciele i przez bramę rodziców/ rodu. Taka reguła.

Drugi tydzień pracy był budzeniem prawej strony ciała. Przepuszczałam i rozliczałam powiązania energetyczne z nieżyjącym już ojcem. Pod koniec odbyło się energetyczne zdarcie z ciała zasklepień doświadczeniowych i wyjście ze starej skóry do kosmosu w nowym diamentowym ciele. Ono wyłoniło się z pięciu lat procesów transformacji i ewolucji Duszy. To ona najpierw dowędrowała do takiego stanu, ja potrzebowałam do niej domaszerować.

Podczas drugiej sesji Martyna przełączyła ciało na moje osobiste zasilanie, odłączając je od struktur doświadczeniowych rodziców i rodu. To bardzo ważne byśmy byli w końcu wolni i mogli odpowiadać, decydować wyłącznie za siebie. Nie musimy już nieść przodków na plecach, a nasze Dusze kolektywnego ciężaru doświadczeń. Karma się skończyła, czas robić porządki. Czas na wolność Kochani.

Na tej sesji, będąc świadoma tego, że moje serce ma nadmiary energetyczne (wielkie gorąco w ciele) wykonałam podłączenie głównych organów ciała i matrycy ciała fizycznego pod jego zasilające źródłowe energie. Pomysł okazał się być strzałem w dziesiątkę. Niech serce, podłączone do źródła pomoże ciału wyzdrowieć i niech robi to tak długo, aż kochane ciałko nie odzyska swojego blasku, a organy nie wyzdrowieją i nie usamodzielnią się do harmonijnej współpracy. Wszystko jest ze sobą powiązane, a ciało jest doskonałą, biostrukturą. Ciekawe: przestało mnie dręczyć wewnętrzne gorąco, ponieważ znalazło się ujście dla nadmiarów energetycznych serca. Istotne jest, by w ciele był stan homeostazy. Równowaga jest absolutnie potrzebna. Świadomie zarządzaj swoją energią.

Tydzień III – Nowa matryca, Diamentowy Dom Ciała.

Dwa dni przed ostatnią sesją Martyna rozpoczęła pracę z moją córką, ponieważ obie widziałyśmy, że jest potrzeba, by ona równolegle przechodziła uzdrowienie ciała. Sprawy bardzo przyspieszyły. Trzecie spotkanie było ostatecznym czyszczeniem, uwalnianiem organów z zapisów doświadczeń. Procesy jeszcze się wzmocniły kiedy u córci zaczęła się transformacja - dla mnie lustro. Jesteśmy mocno połączone. Tego dnia Martyna uwolniła, odkryła i aktywizowała źródłowe światło na poziomie komórkowym, efektem czego uruchomiła się diamentowa matryca ciała światła, czyli fizycznie zamanifestowało się to, co widziałam w wewnętrznym procesie tydzień wcześniej z narodzinami do kosmosu w diamentowym ciele. To było jak wyjście ciałem z matriksowego kokonu uwarunkowanej fizyczności.

Tego samego dnia wieczorem, w dzień pełni w lwie (mój znak urodzeniowy) to był piękny, krystalczny czas, przeszłyśmy z Duszą bardzo głęboki proces likwidujący ostatnie rozszczepienie doświadczenie w nas. Przetransformowałyśmy najgłębszy lęk na poziomie osobistym i ludzkości: kody śmierci i autodestrukcji ciała, które wzmocniły energie doświadczeń od taty i mamy. Efektem tego było zakończenie procesu wyjścia z ziemskiej gry i przejście do wymiaru mistrzów, ponieważ zaistniały wszystkie elementy potrzebne, by móc przejść na nowy poziom naszego bycia z Duszą na Ziemi. Bardzo się cieszę, że w ostaniach krokach do wyjścia z systemu towarzyszyła mi Martyna - Mistrz Ciała.

Reszta Kochani jest materiałem na kolejne kilka wpisów. Zaczyna się też etap pracy z ciałem fizycznym, by doprowadzić je do stanu homeostazy. Równowaga musi być na każdym poziomie. Energii nie da się oszukać.

Opowiedz mi swoją historię Ciało.

Dopiero uczę się świadomości ciała. Uczę się przyzwyczajać, że je mam, osadzać świadomie w ciele, kochać je, czytać, poznawać, być na nie uważnym. Uczymy się siebie na wzajem. Po 42 latach życia, wreszcie mam z nim POŁĄCZENIE. Jesteśmy zmęczeni, ale razem. Martyna otworzyła mi drzwi. Ciało dopiero zaczęło swoją opowieść. Wyobrażacie sobie, że ono zatrzymało się na etapie 8-10go roku życia? Na etapie zup mlecznych w domu rodzinnym? Ja między czasie zdążyłam dorosnąć, urodzić dzieci i stać się świadomym człowiekiem. Mamy tyle do nadrobienia...

Za zgodą Martyny umieszczam jej numer telefonu, gdyby kogoś zawołało. Martyna Tryzno prowadzi gabinet Holistycznej Medycyny Bioenergii Ciała i Człowieka w Skierniewicach. Kontakt: 537 193 660. 

Rok 2021 jest dla mnie rokiem ciała. Z Duszką moją ukochaną w komplecie i z ukochanym ciałkiem pójdzie szybko. Tak kreuję.

Unią stajesz się, gdy osiągniesz stan CUDu, to jest równowagi na poziomie Ciała, Umysłu, Duszy.

Jestem córką moich rodziców i mam z tego wielką dumę. Dziękuję Mamo i Tato.

Trzymajcie się Kochani, do napisania.

Poczytaj także: 

W Domu Ciała: zapełnić brak.