Menu
nieuświadomiony ból

Strach leży u podstaw większości zapisów naszych doświadczeń z bieguna wewnętrznego cienia.

Taki mam wniosek z czterech lat procesów integracji siebie i ziemskiej drogi doświadczeń Duszy. Aby przestrzeń, nad którą pracujemy oczyściła się u podstaw, czyli trwale, trzeba zejść do samego początku zapisu energetycznego, do jego pierwszego wybrzmienia w nas. To przede wszystkim emocje (zapis serca) a zaraz potem myśli (zapis umysłu), są tą przestrzenią, która dokonuje kodowań energetycznych w człowieku. Z mojego doświadczenia wynika, ze to zapisy serca (emocjonalności) zapisują na Duszy przede wszystkim. Umysł w mniejszym stopniu, może niewielkim (?). Ziemia jest światem doświadczania emocji. To wniosek wysnuty na podstawie mojej osobistej drogi integracji i oglądania dróg integracji innych Dusz. Ona się odbywa głównie na poziomie emocji.

Zapisy doświadczeń są ulokowane na wielu poziomach nas. W podświadomości czyli doświadczeniu poprzednich wcieleń, w Duszy, w ciele, na poziomie energii - ciała emocjonalnego, w przestrzeni sennej, w przestrzeni umysłu, który odbija, projektuje nam naszą osobowość i w wielu innych aspektach nas.

Krainy Duszy

Oczywiście tyle w sobie dotknę, ile Dusza zechce otworzyć. To ona niesie w sobie pamięć i zapis energetyczny każdej chwili naszego życia. Uświadommy sobie, jak wiele myśli i emocji, czynności ciała produkujemy w ciągu godziny, ile wydajemy z siebie w procesie życia powiązań ze światem zewnętrznym, z innymi. Jeśli Dusza niesie w sobie doświadczenia kilkunastu, kilkudziesięciu lub nawet ponad stu różnych wcieleń (nie tylko ludzkich), to wyobraźcie sobie jak potężne to pola energetyczne, ogromne przestrzenie do wędrówki.

Kiedy Dusza wciela się po raz kolejny, z zasobów doświadczeń wkłada w swoją materialną odsłonę taki zestaw zapisów, które w sposób optymalny pozwolą jej zrealizować obrane na dane życie cele. Jeśli Dusza planuje w obecnym wcieleniu zakończyć i wyjść z ziemskiego doświadczenia, włoży w człowieka ten zestaw doświdczeniowy, który będzie chciała oczyścić. Zazwyczaj wtedy na swojej ścieżce życia przechodzimy (nazywam to) przyspieszoną karmę. Przeżywamy bardzo intensywnie życiowe doświadczenia, mamy natężone, skondensowane i przyspieszone przeżycia. Często też można życie podzielić na kilka etapów lub dwa większe: przed procesem i to, co jest teraz, czyli drogę wychodzenia uwalniania się, uzdrawiania trudnych przeżyć. Dlaczego tak jest? Ponieważ przestrzenie, które Dusza chce oczyszczać muszą się wgrać w człowieka, muszą być uświadomione przez doświadczenie. Cały zapis energetyczny potrzebuje się jeszcze raz objawić. Oczywiście są życia harmonijne, piękne i są takie, gdzie Dusza utknięta jest w przestrzeniach doświadczeniowych poprzednich żyć, jeśli one były bardzo trudne.

W procesie integracji w z ogromnych przestrzeni do odczyszczenia, Dusza wyciąga zaledwie jakąś część, a i tak procesy uzdrawiania rozciągają się na lata. Dlatego droga musi być ukierunkowana, by się nie pogubić, dojść do końca i skutecznie się uzdrowić/ uwolnić. Kierunek zna i obiera Dusza. To ona integruje/ kończy ziemską podróż. To ona ma opuścić ten świat i ruszyć dalej w podróż Istnienia. Procesy wewnętrznego scalania dzieją się w nas w momencie, gdy jest na to gotowość Duszy.

Pomiędzy światłem, a cieniem, czyli wielowymiarowość życia

Kiedy działa w nas zasada lustra? Kiedy drugi człowiek, zewnętrzne okoliczności wzbudzają w nas ciało emocjonalne/ bolesne. Na myśli mam szerokie spektrum energetyczne/ emocjonalne od zranienia, bólu, strachu po wykluczenie, ucieczkę czy agresję. To wszystko są przestrzenie naleciałościowe, których zapisy przejawiają się w nas na wielu poziomach: Duszy przede wszystkim, serca, ciała, energii, podświadomości, w przestrzeni sennej, w umyśle, wewnętrznych konstruktach itd. Nie poruszam tu nawet tematu ingerencji czy wpływów systemu/ kolektywu/ rodu, ale trzeba go wziąć pod uwagę, ponieważ na etapie doświadczenia jest integralną częścią nas. Na poziomie ciała bolesnego zalogowana jest w nas przestrzeń astralna, tak z bieguna światła, jak i cienia oraz cały wachlarz energetyczny pomiędzy tymi skrajnościami. Jesteśmy dualni w tym świecie, czyli podzieleni na tzw. dobre i złe. Stosunkowo rzadko dotykamy skrajności tych biegunów. Najczęściej w drodze życia funkcjonujemy gdzieś pomiędzy - w szarości.

Światło

Czyste źródłowe/ bezwarunkowe światło jako BOSKI STAN dostępny wszystkim, funkcjonuje na Ziemi i w nas poza systemem. Nie jest nam dostępny, dopóki nie wyjdziemy ze stanu podzielenia/ zapomnienia. Dobra wiadomość jest taka, że boski wymiar mamy  w sobie - każdy bez wyjątku, tylko tego nie rozpoznajemy. Doprowadzić nas trwale do źródła życia, może jedynie nasza Dusza - boska wtyczka w nas.

Aby nas obudzić i zjednoczyć do drogi z Duszą, do wspólnego podążania często działa Dom Duchowy (Naddusza) lub bezpośrednio Bóg, jeśli ma w stosunku do nas/ do Duszy/ do naszej drogi konkretne plany. Zazwyczaj umowa z Duszą na zrealizowanie boskiego planu została zawiązana dawno przed naszymi narodzinami, a teraz nadszedł czas na jej realizację.

Światło źródłowe i światło astralne różnią się od siebie. Światło astralne jest tworem sztucznym, uwarunkowanym. Korzystając z niego zawsze – prędzej czy później zapłacimy rachunek, a konkretnie nasza Dusza. Światło źródłowe jest bezwarunkowe, dostępne wszystkim i darmo. Na tym polega różnica. Dusza od początku uczyła podążania do najwyższych energii. O świetle astralnym, prowadzeniu mistrzów, aniołów, pośredników duchowych nawet nie chciała słyszeć. Mawiała: ja wszystko wiem, daj się poprowadzić. Zachęcała do pragnienia i rozpoznawania w sobie, w sercu najwyższego światła. Celowała wprost do gwiazd. Tak starłam się podążać: za nią i wedle jej wskazówek. Bóg w nas/ w naszych Duszach czeka na każdego, na nasz powrót od zapomnienia do ponownego, pełnego zjednoczenia.

Etap ewolucyjny Duszy, czyli jej miejsce w drodze istnienia przejawia się w nas. Moją drogą i perspektywą jest przestrzeń Duszy.

Dla ludzi liczą się bardzo różne rzeczy i to jest ok. Różnorodność. Jednak w podstawach jesteśmy jednością. Pochodzimy z jednego miejsca: od Boga. Nie musimy rozumieć czyjejś perspektywy. Jeśli jednak dotkniemy drugiej osoby sercem, odnajdziemy z niej wiele z nas. To w sercu możemy połączyć się w polu jedności.

Ku wolności

Dla mnie nadszedł czas wewnętrznej szlifierki pod kątem istnienia w swojej prawdzie w świecie, który wciąż nie daje do tego prawa. Dusza przysyła lustra (ludzi, zdarzenia) które otwierają przestrzeń bolesną w tym aspekcie. Uczę się stania po swojej stronie w nurcie zbiorowym. Na ten czas nadal jesteśmy w stanie rzucić się na siebie w imię własnych przekonań. Próbujemy podporządkować sobie przestrzenie innych pod nasze życiowe oczekiwania i przekonania, i gdyby one jeszcze szły z serca... Idą z poziomu (nieuświadomionego) ciała bolesnego i ram systemowych w nas. Słowem zwalczamy się.

Nie jest to wciąż czas, gdy otwarcie możemy mówić o tym, co czujemy w każdym aspekcie: duchowym, seksualnym, poglądowym itd. Nie dalej jak dziś rano zostałam nazwana głupią i to zrobił – daleko szukać, mój znajomy. Cóż robić. Możesz się jedynie zanurzyć w sobie i tam pozostać. Tam znaleźć siłę, moc i cierpliwość do tego co na zewnątrz.

Dusza uczy: stój przy sobie. Autorytet nie jest w drugim człowieku, autorytet jest w świetle źródła. Trudne to jest czasem, szczególnie, że aspekty człowieczeństwa, np. emocjonalność wciąż w nas są i pozostaną. Grunt to świadomie nimi zarządzać, rozumiejąc siebie i otaczający świat.

Dusza mówi: pozostań w sobie, przyjmij wszystko, co w tobie. Czasem przejdziesz obok w spokoju serca, czasem będziesz potrzebowała ochronić swoją przestrzeń, okazać własną moc.

A ja marzę z serca inaczej: chciałabym raju i wolności dla nas tu. Chciałbym, aby każdy z nas zobaczył boskość w sobie, wówczas nie mielibyśmy potrzeby skakać na siebie i niszczyć tego świata. Współistnienie, szacunek i suwerenność energetyczna, to wciąż rzadkość tu. Nie wiem czy zobaczę to jeszcze w tym życiu. Na razie daleko. Na szczęście energie światła rozrastają się na Ziemi wykładniczo, powielają się co raz bardziej. Mam nadzieję, z czasem będzie lepiej. Przemiany trwają zaledwie osiem lat od 2012 roku. Cóż to jest w stosunku do tysiącleci zapomnienia?

Podskórny strach

Od początku kwietnia przechodzę procesy przygotowujące do wyjścia w przestrzeń publiczną, w nurt zbiorowy. Dusza przygotowuje mnie i siebie do pracy na szerokim forum. Kiedy się zetkniesz z falą, potrzebujesz być gotowym na to, co ona przynosi. Jak wrażliwcowi uda się w tym funkcjonować? Wierzę, że Dusza mnie przygotuje jeśli mam pracować latami.

Dusza uczy stać po swojej stronie, być wierną swojej prawdzie, która jest do przekazania temu światu. Wyciągane są przestrzenie doświadczeniowe związane ze strachem zranieniami, odebraniem prawa do bycia sobą, bycia w swojej prawdzie, zaprogramowane w bardzo wczesnym dzieciństwie. Pokazują się zapisy w ciele. Na czakrze sakralnej, gdzie płynie rzeka materialnego życia, na nerkach - źródle życiowej siły, w czakrze splotu słonecznego, odpowiedzialnej za relację ze światem zewnętrznym, w czakrze serca – zranienia emocjonalne, w czakrze gardła odpowiedzialnej za głoszenie, wypowiadanie swojej prawdy na zewnątrz. Zobaczcie jak rozległe to zapisy. Boli dokumentnie całe ciało, najwięcej brzuch.

Nasze ciało, nasze energie są jak worek o nieskończonych możliwościach rozciągania się. Jest w nim tyle pokładów i wciąż pokazują się nowe i tak od czterech lat intensywnej, codziennej pracy nad sobą. Najpierw ona była mozolna, we łzach i bólu. Dziś, kiedy procesy są zaawansowane, nie jest to już tak bolesne. Człowiek stoi w dystansie do siebie, co bardzo ułatwia sprawy. Wiecie, kiedy poznać że płacze w nas Dusza? Łzy leją się strumieniami. Dosłownie. My tak płaczemy ostatnio. Dusza się oczyszcza. Wszystko jest najpierw w niej.

Dotykałyśmy wczoraj przestrzeni najgłębszego, nieuświadomionego przeze mnie strachu, bo nabytego w około drugim, trzecim roku życia. Strachu przed drugim człowiekiem, przed jego agresją. Dusza pokazała mi emocje i zdziwienie mnie dwuletniej, kiedy pierwszy raz mama mnie uderzyła. Jakie to było zaskoczenie dla mnie, jaki żal i wewnętrzny ból. Rodzic, twój cały świat...

To wtedy pierwszy raz zaczęłam bać się świata. Dotarła do mnie pierwsza informacja, że nikt nie jest zainteresowany tym, kim jestem i jakie są moje pragnienia. Pierwszy raz uświadomiłam sobie, że trzeba się ukrywać, słuchać silniejszych, nie pokazywać, nie mówić, być niewidzialnym, by nie doznawać bólu. Jeśli świat mnie nie zobaczy, to nic mi się nie stanie. Trzeba ulegać, robić czego inni oczekują, by być bezpiecznym.

I tak już potem pozostało na wiele lat mojego życia. Brak odwagi do mówienia osobistej prawdy. Brak odwagi do bycia sobą. Uleganie innym. Pozwalanie, by inni decydowali za ciebie, narzucając ci swoją wolę. Całe życie byłam człowiekiem niewidzialnym i dziś jeszcze kulę się przed ludzką agresją. A tą projektujemy bardzo chętnie. Są ogólnie dwa typy ludzi: agresorzy i wycofani. Możesz uciekać lub atakować, chcąc coś pokryć w sobie. W podstawie zawsze jest strach. Byłam wychowywana wedle zasady dzieci ryby głosu nie mają. Było nas w domu dużo. Rodzice stosowali kary cielesne jako metodę wychowawczą. Przemoc słowna, czy emocjonalna, to ten sam aspekt, tylko inny przejaw.

Mam w sobie podskórny, nieuświadomiony lęk, który został mi zaprogramowany czy też odegrany w tym życiu przez rodziców - nasz pierwszy, najważniejszy autorytet i cały świat w okresie wczesnego dzieciństwa. Rodzice - najważniejsze osoby. W pierwszym i podstawowym etapie życia są też pierwszymi przedstawicielami systemu. Ani to dobre, ani to złe. Taka reguła. Oni sami niosą swoje nagromadzenia i nieświadomość. Akceptacja.

Kody strachu, które nabywamy we wczesnym dzieciństwie i z których sobie często nie uświadamiamy, ponieważ ich nie pamiętamy, są pierwszym i jednym z najsilniejszych zapisów w nas. Mamy wtedy zaledwie kilka lat. Potem jest już tylko odgrywanie tego, co już w nas jest, a przychodzi z poprzednich wcieleń, z rodu, z naszej Duszy. Wiele osób ma blokadę na wspomnieniach z dzieciństwa. Często bywa to formą przetrwania.

W około 85, czasem nawet 90 procentach jesteśmy programowani na resztę życia właśnie w dzieciństwie. Potem dochodzi jeszcze trochę doświadczeń w okresie młodości, a dalej jest już tylko emanacja. Dlatego szukając źródła swoich "dorosłych" problemów, prawie zawsze znajduję je w dzieciństwie i głębiej w polu rodowym. Dusza ma moc otworzyć te przestrzenie, przywrócić wspomnienia, otworzyć bolesne do uzdrowienia. To się musi najpierw pokazać, by zostało zauważone, uświadomione, przeczute i wypuszczone. Tak się dzieje uzdrowienie. Uwolnienie dzieje się przez bramę ciała. Przestrzenie podaje Dusza, przepuszcza człowiek.

Spotkaj się z małym sobą. Uzdrawiając tam, uzdrawiasz w dorosłości.

Jakie oblicza ma twój podskórny, nieuświadomiony może strach? Nie bój się siebie. Piękny i trudny to wciąż ty.

Wnioski

Jestem tak samo dobra i tak samo zła, jak każdy inny człowiek. Doskonała równowaga i doskonała nierównowaga. Misterium zestawienia w nas pozornych przeciwności. Dziś mam odwagę zobaczyć to w sobie. Dziś mam odwagę powiedzieć sobie, że bywam podła i, że jestem piękna. To jest jedno, czyli JA. Akceptacja

Ludzie często wtłaczają mnie w ramę serca i wymagają bycia idealną. Ja sama to robię. Pozwalam sobie odczuwać piękne, a trudne, to jakoś nie wypada. Nie wypada ranić innych, nie wypada się wkurzać, pomyśleć o drugim „źle”. Nie wypada bronić siebie, gdy okoliczności tego wymagają, nie wypada walnąć ręką w stół. Trzeba być zawsze dobrym. Tam gdzie wyparcie, tam zaburzona równowaga.

Byłam wychowywana na grzeczną, ułożoną dziewczynkę. Świat bardzo wcześnie pozbawił mnie prawa do mojej własnej mocy, a potem to już sama sobie zabraniałam. To teraz procentuje we mnie, w relacjach ze światem. Cóż, taka gra. Czas wrócić do utraconej części siebie. Po to jest droga z Duszą. Integrując siebie, integruję ją. Ona integrując siebie, integruje mnie. Jedność.

Więc powiem wam dziś kochani bez ogródek: życie nasze tu jest ciężkie i mozolne. To co tu systemowo tworzymy i w co nas wtłoczono jest do bani (nie wszystko oczywiście). Nasze Dusze mają tutaj przechlapane (ogólna ich wesołość na to stwierdzenie i radość, że człowiek to wkońcu widzi). Ale jeszcze, kurwa, będzie pięknie (chacha). Wierzę w to z serca.

Takie przestrzenie w sobie także mam. Daję im prawo do głosu. TERAZ.

Bardzo was kocham. I siebie też ukochuję.

Przychodzisz tu jako światło, zapominasz i podążasz, by sobie na powrót przypomnieć.

Wszyscy jesteśmy bohaterami.

Pozdrowienia w drodze.

Klucz do pracy w emocjami

Rozpracuj emocję w sobie, pooglądaj czym ona jest, czego dotyczy, na jakich poziomach przejawia się (jak?). Na przykład lęk przed ciemnością (jaki?).

Poziom energetyczny/ energia - jakimi wrażeniami energetycznymi objaiwa się lęk? W ciele - gdzie jest ulokowany?  Serce - jakimi emocjami się wyraża? Umysł - jakimi myślami się manifestuje? Przestrzeń senna - jak przejawia się w snach? Świat zewnętrzny - które/ jakie sytuacje go otwierają/ budzą? Wszytko jest informacją. Poogladaj swoje wspomnienia: prawdopodobnie doprowadzą cię do dzieciństwa. I słusznie. Tam jest większość programowania na całe życie. Można sporządzić mapę przepracowywanego obszaru (np. lęku) rozpisując go na kartce. Warunkiem jest absolutna uczciwość wobec siebie. Poproś Duszę, żeby ci pokazała drogę w tym. Być może będzie ich wiele.

Chodzi o holistyczne spojrzenie. Człowiek jest istotą wielowymiarową.

Bardzo często zauważenie "problemu", zdanie sobie z niego sprawy, czyli uświadomienie rozpoczyna proces intergacji. Co dalej poczytasz tutaj.
Brama serca jest kluczem. Wszystko, co przez nią przejdzie transformuje się do światła. Poczytasz o tym tutaj i tutaj
 
W drogę do światła.